wtorek, 3 września 2019

ROZDROŻA


Na rozdrożu, gdy nie wiesz którą wybrać stronę,
Czas zastygnie w milczeniu całkiem niespodzianie
I poznasz, że niejedno za tobą skończone
I niejedno przed tobą jeszcze wschodem stanie.

Drzew poroża się stadem rozciągną w oparach,
Mgła ci skradnie dojrzałość woli,… świadomości.
Twoje kroki liczone wskazówką w zegarach
Wiatr pozbiera bez wahań czy oznak czułości.

Nie licz zatem, że kiedyś ktoś ślad twój zobaczy,
Że odnajdzie cię ścieżką, którą kiedyś szedłeś.
Twe istnienie niewiele dla świata coś znaczy –
Bezimiennie dla wielu mnóstwo dróg przeszedłeś.

Wschód czy zachód, południe czy północ przed tobą?
Która tobie godzina teraz towarzyszy?
Jak anonim przemijasz pod twardą osłoną –
Pod ramieniem spokojnej, niewzruszonej ciszy.

Nic nie znaczy cierń bólu, niezgody wołanie,
Żal, że młodość przekwitła i starość się kruszy.
Kiedyś zrzuci cię z ziemi brutalne rozstanie
I jedynie nad tobą jesień liść poruszy,

I jedynie zaszlocha deszcz mizerną kroplą,
Aby rozbić twe stopy zastygłe na ścieżce…
Kiedy idziesz, a światy w łez strumieniach mokną,
Ty odchodzisz, lecz z tobą już odszedł ktoś jeszcze.

Nic się tobie bezwzględnie wokół nie należy.
Nic się twoją własnością nigdy też nie stanie.
Śmierć ci wszystko policzy i skąpo odmierzy –
Nawet z twojego ciała zniszczone ubranie.

Myślisz może, że jakoś zapiszesz się w kartach
Wielotomowego jestestwa Matki – Ziemi.
Twa historia jednakże niewiele jest warta –
Jedna z mnóstwa historii w tej czasoprzestrzeni.

Idź więc godnie w obliczu swego przeznaczenia
Z krzyżem losu na barkach chłostanych zmęczeniem.
Niech pokora ci będzie wartością istnienia!,
Wszak dmuchawce się cieszą nasion wywyższeniem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz