Na rozdrożu,
gdy nie wiesz którą wybrać stronę,
Czas zastygnie
w milczeniu całkiem niespodzianie
I poznasz, że
niejedno za tobą skończone
I niejedno
przed tobą jeszcze wschodem stanie.
Drzew poroża
się stadem rozciągną w oparach,
Mgła ci
skradnie dojrzałość woli,… świadomości.
Twoje kroki
liczone wskazówką w zegarach
Wiatr pozbiera
bez wahań czy oznak czułości.
Nie licz
zatem, że kiedyś ktoś ślad twój zobaczy,
Że odnajdzie
cię ścieżką, którą kiedyś szedłeś.
Twe istnienie
niewiele dla świata coś znaczy –
Bezimiennie
dla wielu mnóstwo dróg przeszedłeś.
Wschód czy
zachód, południe czy północ przed tobą?
Która tobie
godzina teraz towarzyszy?
Jak anonim
przemijasz pod twardą osłoną –
Pod ramieniem
spokojnej, niewzruszonej ciszy.
Nic nie znaczy
cierń bólu, niezgody wołanie,
Żal, że
młodość przekwitła i starość się kruszy.
Kiedyś zrzuci
cię z ziemi brutalne rozstanie
I jedynie nad
tobą jesień liść poruszy,
I jedynie
zaszlocha deszcz mizerną kroplą,
Aby rozbić twe
stopy zastygłe na ścieżce…
Kiedy idziesz,
a światy w łez strumieniach mokną,
Ty odchodzisz,
lecz z tobą już odszedł ktoś jeszcze.
Nic się tobie
bezwzględnie wokół nie należy.
Nic się twoją
własnością nigdy też nie stanie.
Śmierć ci
wszystko policzy i skąpo odmierzy –
Nawet z
twojego ciała zniszczone ubranie.
Myślisz może,
że jakoś zapiszesz się w kartach
Wielotomowego
jestestwa Matki – Ziemi.
Twa historia
jednakże niewiele jest warta –
Jedna z
mnóstwa historii w tej czasoprzestrzeni.
Idź więc
godnie w obliczu swego przeznaczenia
Z krzyżem losu
na barkach chłostanych zmęczeniem.
Niech pokora ci
będzie wartością istnienia!,
Wszak dmuchawce
się cieszą nasion wywyższeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz