wtorek, 22 października 2019

JESTEM


Czymże dla świata jest moje nazwisko
Lub imię moje dla przyszłych pokoleń
Lub twarz ma, która znajduje się blisko,
Że aż o mało oka nie wykolę?!

Kimże ja jestem dla innych, dla siebie?!,
Przecież się niczym z tłumu nie wyróżniam,
Przecież nie jestem jedyną pod niebem
Jak kwiat, wokoło którego jest próżnia…

I wobec tego, że kwiatów tysiące
Wyrasta morzem bogatych kolorów –
Jestem jedynie roślinką na łące
Bez znaczącego pośród kształtów wzoru.

Idąc, przenikam przez lustro przestrzeni,
W którym się światłocienie odbijają,
Jak duch, co nie ma ograniczeń ziemi,
Bo w nim się wszelkie cząstki rozpraszają.

Wiatr mnie opływa, oplata podmuchem,
Jakby przechodził w pośpiechu i pędzie,
I mimowolnie swoich westchnień ruchem
Rozsiewa zapach mojej skóry wszędzie

I mnie zaklina w szumie i szeleście,
Powtarza echem, mrużąc przy tym oczy,
I zapisuje w pluskach wody, w szepcie,
Na liściach, które swym oddechem płoszy.

Deszcz na mnie spływa kropel opuszkami,
I moje ciało jak glinę we dłoniach,
Wygładza, rzeźbi palców pieszczotami
Jak czas drzew lata liczone we słojach,

I każdą kroplą milimetry ciała
Ściąga i w ziemię wtapia bezpowrotnie,
Więc cała ziemia będzie mną pachniała,
Cała mym zmysłem doszczętnie przemoknie.

Chociaż mnie nie ma w ogóle, to jestem
Szczyptą powietrza, smakiem świeżej wody,
Rozpryskiwana urodzajnym deszczem,
Niesiona wiatrem, co wiecznie jest młody.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz