środa, 9 października 2019

FOTOGRAFIA


Pochłaniam ciebie wzrokiem, aby zapamiętać
Kolor twoich oczu, kształt ust i grymas twarzy,
By, gdy świat zacznie płowieć i u podstaw pękać,
Mieć zawsze obok siebie to, o czym się marzy –

By mieć to upragnione miejsce do powrotów,
Kogoś, kto będzie czekał z utęsknieniem w progu,
Kto szczerze mnie przytuli w obliczu kłopotów,
Za kogo wdzięcznym sercem podziękuję Bogu.

Z ogromną zachłannością więc się ciebie uczę,
Z olbrzymim łaknieniem smakuję twą obecność.
Zastygam, bo się boję, że gdy się poruszę,
Mogłabym ciebie stracić więcej niż na wieczność.

Chcę zawsze ciebie w moich źrenicach pamiętać,
Oglądać ciebie ciągle z ogromną radością
I móc na ciebie patrzeć nawet w tych momentach,
W których się człowiek mija z własną tożsamością.

Twe zdjęcie zawsze będę w klapie marynarki
Nosić wszyty, by nikt mi ciebie nie odebrał.
Będę patrzeć na ciebie w noce i poranki,
By się pustki mrok straszny w codzienność nie przedarł.

Mogę stracić świadomość skąd się tutaj wzięłam
I kim jestem dla siebie, albo wszystkich wokół –
Tym, śmiem twierdzić, w ogóle bym się nie przejęła,
Lecz na pewno straciłabym wszelaki spokój,

Gdybym ciebie zgubiła w poplątaniu ścieżek,
W stercie różnych zapisków tego, co banalne.
Przyznać muszę zuchwale, w bezwstydności szczerze –
Byłoby to co najmniej wręcz niewybaczalne.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz