piątek, 25 października 2019

DRZEWO MOJE


Czego pragniesz ode mnie drzewo rozłożyste
Z rozwichrzoną fryzurą wielkiego pianisty?
W twoich palcach natchnieniem drży pióro wieczyste,
Spod którego się sypią różnobarwne listy.

Co mi pragniesz przekazać tym świszczącym szeptem,
Przemycając przed echem wszelakie sekrety?
Stoję u stóp wrośnięta w pień twój własnym sercem
I wsłuchana w szelesty twoich słów bez reszty.

Co z zarysu konarów twych mogę odczytać,
Zasiadając spojrzeniem w splecionych gałęziach?
Jakąż myśl z twoich szumów też potrafię schwytać,
Gdy mnie ptasich szczebiotów dźwięk koi, odpręża?

Korzeniami mnie trzymasz kurczowo za nogi.
Grzbietem kory mnie tulisz w lekkim odchyleniu.
Szalem cień mnie otula rozkoszny i błogi,
I unosi na dłoniach w sennym zapomnieniu.

Czymże mogłam się wkupić w twoje rozkochanie,
Zastygając na piersi pachnącej żywicą?
Kiedy we mnie zamilknie życia kołatanie,
Niech mnie dłonie drewniane przed światem zakryją.

Tylko w twoich ramionach będę wciąż słyszała
Słodkie usta, co wiatrem wydają się śpiewać,
Że odeszłam nie będę nigdy żałowała
Jako sęk dorodnego i wiecznego drzewa.

Nieś mnie zatem me drzewo na barkach w podzięce,
A ja ciebie na plecach będę podtrzymywać.
Niech do ciebie przyrosną spracowane ręce,
Kiedy łaski z błękitów będą na mnie spływać.

Cóż byś chciało mi drzewo powiedzieć przed czasem,
Zanim w twoich objęciach odpocznę na wieki?
Młodość moja przekwita, starość już za pasem,
Coraz cięższe się stają mych oczu powieki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz