poniedziałek, 7 października 2019

NA PŁÓTNIE


Wszystko się zatrzymało i świat wstrzymał oddech.
Nawet ptaki skrzydłami już nie dzielą nieba.
Nagle przepadł i zniknął gdzieś bez wieści pośpiech.
Cisza się rozsypała okruchami chleba.

Wiatr zastygł na zmrożonej niewzruszeniem tafli,
W szklane lustro zmieniając wód błękitne oczy.
Liście niczym serduszka wycinane z wafli
Wiszą martwe, czekając czy je coś zaskoczy?,...

Lecz w mosiężnej uprzęży spokój przestrzeń orze,
Rozsiewając dokoła jakby zapomnienie.
Wszystko zdaje się skupiać na płóciennym wzorze,
Przedstawiającym tylko rozmazane cienie.

Zegary też zamilkły jakoby przeklęte.
Nurt wydarzeń wchłonęła susza zamyślenia.
We mnie tylko uczucia tym stanem przejęte
Szukają w rozbieganiu sensu wyjaśnienia,

Lecz próżnym zda się wszelka analiza rzeczy,
Gdy dusza w dłoniach trzyma połamane pióra,
Gdy ramion swych świeżutkie zadrapania leczy,
Gdy z serca jej wypływa lamentu purpura.

Niby znane, choć obce wydają się miejsca.
Twarze ludzi jakoby portrety na ścianach
Wzdłuż wąskiego z przeszłości do przyszłości przejścia,
Co oświetla na kablu lampa kołysana.

Stoję w punkcie wybranym zupełnie przypadkiem,
Bez szczególnej przyczyny i wręcz nieświadomie.
Patrzę bacznie na wszystko niemalże ukradkiem.
Ukojenie się we mnie rozpala i płonie.

Nic mnie bowiem nie wzrusza i nie niepokoi.
Ktoś mnie pędzlem nakreślił na tym skrzyżowaniu.
Pokrzepienie i błogość wszystkie zmysły poi,
A ja niemal zasypiam w tym ukołysaniu,

Nie zwracając uwagi na dni przeplatane,
Jakby czas się precz! pozbył swego przeznaczenia.
Z pokornością przyjmuję, co mi zapisane,
Co mnie sobą doświadcza, rzeźbi i przemienia.

Czy też kiedyś nastanie ten moment wolności,
W którym przejdę przez ramy płóciennego życia?
Czy rozbije się kroplą ciężar stabilności
I wyskoczy w podskokach ma radość z ukrycia?

Teraz jestem jedynie konturem na płótnie,
Rysem kresek i marnie dobranych kolorów.
Tren na całej przestrzeni rozkłada mą suknię,
Pozbawiając me nogi samodzielnych kroków.

Płynę zatem w bezruchu busoli zamknięta
Z tą nadzieją, że kiedyś będę niezależna,
Że zmurszeją tej chwili zniewolenia pęta,
W którą jestem obecnie wbrew sobie zaklęta.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz