czwartek, 20 kwietnia 2023

GLINIANY DZBAN

Nie wszystko jeszcze stracone.

Rozbity dzban jakoś skleję.

To, co weń było włożone

Zbiorę, przez palce przesieję.


Zostawię w nim, co istotne.

Reszty pozbędę się całkiem

I wezmę w ręce wilgotne

Kawałek spięty z kawałkiem.


Postawię go za zasłonką

By mnie nie ranił widokiem,

Ozdobię kwitnącą łąką.

Pęknięcia przysłonię trochę.


Postaram się nań nie zwracać

Nawet najmniejszej uwagi.

Czy zacznie to się opłacać?

Sprawa państwowej to wagi,


Gdyż przeszłość ma wpływ ogromny

Na to, kim staje się człowiek,

Więc dzban sklejony i skromny

Szczerze o wszystkim opowie,


Zdradzi kim że jest właściciel,

Ile poranień ma w duszy.

To żaden jest donosiciel!

Po prostu czujne ma uszy


I choć skorupę glinianą,

To chłonną życia jak wody.

Ów dzban ma formę tę samą,

Rysy podobnej urody,


Co człowiek, który gromadzi

Historii skarby w swym sercu,

Jest i nikomu nie wadzi,

Niekiedy zakwita w szczęściu


Albo trącony przypadkiem

Się na kawałki rozleci,

A zszyty jak skrawek z skrawkiem

Znowu latawcem w świat leci...


Tak stoi na parapecie

I mój dzban pełen dorobku,

Który jakoby w skarpecie

Trzyma mą przeszłość w środku.


Sięgam po niego czasami,

Aby zaczerpnąć choć łyka,

Kiedy się bawi włosami

Myśl, co mi błędy wytyka.


I choć spękany jest strasznie,

Niechlujnie z drobin składany,

Bukiet w nim trzymam, co właśnie

Więdnie z mych lat układany.


Na pewno go nie wyrzucę.

Do kwiatów wczoraj zebranych

Dzisiaj zerwane dorzucę

Z wiatrem przy drodze rozsianych.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz