środa, 5 kwietnia 2023

ŁABĘDZIM SPRYTEM

Wychodzę z domu - drzwi zatrzaskuję!

Zostawiam wszystko, co mi doskwiera.

Krokami w górę wzbić się próbuję,

Jak łabędź, który Ziemię odpiera,


Biegnąc po wodzie z rozpiętym skrzydłem,

Gdy ta się marszczy pod czarną stopą,

Stając się w kręgach mizernym sidłem

Kropel, co pluszcząc, tylko chlupoczą


I nagle milkną, gdy się odrywa

Ptak śnieżnej bieli od grawitacji.

Kiedy drży Ziemi cała pokrywa

W wiatru wzburzonej piórem wibracji...


Też tak chcę w locie zostawić życie,

Które się ciągnie kulą u nogi,

Miękko jak kartki rwane w zeszycie

Chcę poczuć powiew lekki i błogi,


Więc w bok wyciągam długie ramiona,

Przyspieszam kroku, macham rękoma...

Pode mną Ziemia nieodklejona

Zda się mnie gonić nieumęczona,


Ale nadzieję zawsze wypatrzę.

Łabędzim susem pędzę przed siebie,

Ufając, że się Ziemia mnie zaprze

I że szybować będę po niebie,


Więc... jeszcze szybciej i jeszcze mocniej

Staram się zerwać sznur przyciągania.

Wola ów walki we mnie nie spocznie,

Chociaż się ciało na nogach słania!


Wtem świst w mej piersi i gwizd powietrza

W połowie drogi mnie przyblokował.

Krew bulgotała w przedsionkach serca,

Aż gniew się w żyłach mych zagotował!


Nie mogę uciec, nie mogę wzbić się,

Łabędzim sprytem wtopić się w chmury.

Czy więc istnieje choć inne wyjście,

Aby porzucić ów świat ponury,


Poczuć na wskroś tę rześkość obłoków,

Beztroskę w puchu kwiatów bawełny

I brak potrzeby stawiania kroków,

Gdy zmysły koi przestwór przestrzenny?!


Cóż... wracam zatem jako przegrana

Z żalu ciężkiego schyloną głową,

Która popiołem jest posypana

Tego, co ludzie zdobyć nie mogą.


Zasiądę pewnie przy kubku kawy,

Prze okno patrząc na ptaki w locie,

I z gołą stopą w skarpetach trawy

Będę do ramion kleić piór krocie,


By choć pomarzyć, że w górę lecę

Niesiona niczym bańka mydlana,

Pięciopalczaste rozkładam ręce

Nurtami wiatru w błękit smagana.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz