Odwracając się za siebie,
Pustą drogę zobaczyłam.
Kilometrów ile - nie wiem -
Wolnym krokiem przemierzyłam,
Wyszłam z domu tuż przed wschodem,
A już zachód skrzy purpurą.
Czas się kończy mimochodem,
Przygarbioną że posturą
Posuwistym drepcze pląsem
Jakby tańczył, idąc, w miejscu
I zegara smukłym wąsem
Kręcąc, prawi mi o szczęściu...
Gdzież zgubiłam tę dziewczynkę,
Którą byłam ledwo wczoraj?
Tęsknię za nią odrobinkę.
Była we mnie i mną bodaj.
A dziś w lustrze pani domu
Z siwym włosem u nasady
Wykradana po kryjomu
Przemijaniem bez ogłady,
Które wpadło jak po ogień
Nie wiadomo kiedy, po co?!
Wyglądałam znacznie młodziej.
Dziś nie wierzę własnym oczom!
Zapachniało mi kwiatami,
Lecz dzieciństwa w bujnej łące.
Wpadam w łany podskokami
W tychże kwiatów kępy pnące.
Hasam, biegam jak jaskółka!
Rozpostarte mając ręce
W ów bukietach robię kółka,
Aż galopem rwie mi serce
Niczym źrebię, co w euforii
Przestrzeń spija z zachłannością
I u szczytu własnej glorii
Bawi, cieszy się młodością.
A tymczasem... tuż przede mną
W szklanej tafli ktoś mi obcy
Patrzy jak mi usta więdną,
Jak płowieją... gasną oczy.
Nie znam nawet dnia, godziny,
W którym zmiana nastąpiła...
"Czy się jutro zobaczymy?" -
Wtem mnie pani zaczepiła,
Z lustra mi się przyglądając
Z podejrzanym sentymentem.
Gest jej zaś odwzajemniając,
Do zwierciadła kleję ręce
I tak stoję nieruchomo,
Po czym wzruszam ramionami.
Szepczę do niej: "Nie wiadomo".
Nie zadręczam się myślami,
Które drążą niepewności,
Niewiadome tajemnicy.
Trzymam się teraźniejszości
Jako matki mej spódnicy
I jak dziecko, co za rękę
Ściska swego przewodnika,
Patrzę w przyszłość, ale z lękiem...
Za przeszłością gdy żal wzdycha...
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz