Była we wsi pewna Frania
Znana z manii rozbierania
Wszystkich chłopów w okolicy.
Ilu miała ich?... Któż zliczy?!
Żaden wszak się nie uchował
I przed Franią się nie schował,
Żaden nie miał silnej woli.
Czy się każdy we wsi boi,
Że ulega wdziękom Frani,
Będąc łupem jej że manii?!
Dziwne było to zjawisko.
Czy to łąka, czy ściernisko,
Kopy siana, wrzosowisko -
Wszędzie było legowisko
Frani ze wsi, co leżała,
Ślad pośladków zostawiała
Niczym logo wstrętnej manii,
Którym była dupa Frani.
Najważniejsze, że urody
Nie dostrzegał stary, młody,
Kiedy stała bez ubrania
Dość szkaradna panna Frania.
Nie wybrzydzał we wsi żaden,
Idąc wręcz sodomskim śladem,
Bo gdy koń jest darowany,
To nie bywa że sprawdzany,
Czy ma pełne uzębienie -
To nie jego przeznaczenie.
Ważne, żeby zad miał zdrowy,
Do jeżdżenia grzbiet gotowy.
Tym sposobem panna Frania
Bez powodu narzekania
Korzystała z powodzenia,
Dosiadając bez wytchnienia
Stada chętnych w okolicy,
Zaprzeczając tym dziewicy.
"Krew nie woda" - mówią we wsi,
Gdyż się niosą z wszech stron wieści
O ów Frani rozwiązłości,
Co niejedną babę złości.
Chciano Franię za mąż wydać,
By skończyła się już bida
Żon zdradzanych, zaniedbanych,
Bo przez chłopów niekochanych.
Wynajęto więc fagasa,
Który po wsiach głodny hasa,
Za niewielkie i pieniądze
Zaspokaja wszelkie żądze.
Ot, złożyły się kobiety,
Wyciągając grosz z skarpety,
By powstrzymać popęd Frani
I dać kres jej wstrętnej manii!
I przyjechał wynajęty
Chłop niebrzydki, uśmiechnięty
Z dość dorodnym interesem,
Co za który zgarnął kiesę;
I zakręcił się przy Frani,
Którą spotkał na przystani,
Gdzie po krótkiej słów wymianie,
Mieli w trawie cumowanie.
Na początku było grzecznie.
Tuż pod lasem, więc bezpiecznie.
Frania chłopa przytuliła,
Udem z dwóch stron otuliła,
A po chwili spokojności
Zażywając przyjemności,
Frania jęła biodrem rzucać
I piętami głośno stukać,
Więc ów fagas w rytm przyspieszał,
W końcu całkiem że się zmieszał,
Bowiem Frania trze plecami,
Zaciskając go nogami,
Po czym rękę przyłożyła
I za jądra go chwyciła
Z całej siły i w amoku,
Aż chłop zawył z bólu w kroku.
Co się później okazało...
Że mrowisko tam leżało,
Więc obsiadły Franię mrówki,
Przez co akt był ów za krótki,
Chociaż przykre konsekwencje.
Fagas bowiem jest na rencie.
Frania krostą obsypana
Za czyn siedzi w celi sama.
Tu doradzić muszę zatem:
Oj, nie bawcie się granatem!,
Bowiem... nawet i w miłości
Trzeba strzec przyzwoitości.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz