Na rzęsach trawy miękko się kołyszą
Jakoby bańki mydlane we szronie,
Co nad zielenią na promieniach wiszą,
Muskane przez wiatr niczym w kłusie konie.
Zda się, że trawnik zażywa kąpieli,
Gdyż puchu piana na nim się unosi,
Bielą się w kępach i bukietach ścieli,
I jakby taflę wody śniegiem mrozi.
Powiewem skrzydeł motyl je rozbija.
Kruszą się w nurcie powietrza podmuchu.
Na drobnej stopce wtem łabędzia szyja
Jak baletnica wirująca w tutu
Leci, przysiada i znów się podrywa
Pięcioliniami w tańcu prowadzona,
Błękit na wskroś ją poświatą przeszywa,
Więc się na tafli światłem zda wtopiona
I nagle znika... niczym odblask słońca,
Gdy się lusterko doń z fochem odwraca.
Łąki zaś w bieli nie widać zaś końca,
Która się wzbija!... i we źdźbła powraca
Jak przy trzepaniu koca po pikniku,
Kiedy go wieczór od ziemi odrywa.
Płyną w przestrzeni piórkami bez liku
Dmuchawce, które przekwit mgłą rozmywa.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz