Na pograniczu dwóch światów -
Na tej krawędzi się żyje,
Więc nie brakuje wariatów,
Gnoju, co wciąga po szyję,
Kłopotów, co zadręczają,
W bezsennych nocach nas męczą,
Zmartwień, co łzy wyciskają,
Rozpaczy, która wbrew chęciom
Uprzedza ludzi i skaża,
Odbiera wszelkie pragnienie
I samobójstwem zagraża,
Zadając tylko cierpienie;
A obok tego szaleństwa
Inna płaszczyzna góruje -
Świat pełen barw oraz piękna,
Natury, co nas ujmuje,
Harmonii nieskazitelnej,
Bo wszystko ku czemuś służy,
Radości jakby bezczelnej,
Co się rozrasta i dłuży,
Spokoju i wyciszenia,
W których się dusza rozpływa,
Czerpiąc przyjemność natchnienia
Świadoma, że różnie bywa…
A człowiek na tej krawędzi,
Co światy te dwa oddziela,
W obłokach jak wśród łabędzi
Pod nogi z lekiem spoziera,
Bo musi przejść po tej linie
Uważnie, aby nie zginąć
I by, nim życie przeminie,
Szlak kroków za sobą zwinąć,
Więc balansuje pomiędzy
Chaosem oraz harmonią.
Niekiedy doświadcza nędzy.
Niekiedy grosze mu dzwonią,
Gdy los je kradnie z kieszeni
Lub gdy coś cieszy człowieka.
Wszystko za chwilę się zmieni.
Co z każdym krokiem nas czeka?…
Nic nie jest dane na stałe -
Wszystko się kończy wbrew woli.
Nic nie jest czarne czy białe -
Barw wiele ma odcień doli.
Nie od nas zależy jutro,
Choć zawsze trzeba próbować,
Aby nie było źle, smutno
I aby się nie dołować.
Codzienność jest cienką liną,
Po której każdy z nas idzie.
Człowiek jest skutkiem – przyczyną,
Dobrem lub byciem we wstydzie,
Dlatego jedni kochają,
A inni wciąż nienawidzą,
Są tacy, którzy wzrastają,
Chociaż niektórzy z nich szydzą.
To samo niby stworzenie,
A jakby z dwóch rożnych światów:
Jedni jak słońca promienie,
Drudzy to banda wariatów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz