środa, 16 marca 2022

PŁOMIEŃ

Z zapalonej świecy płomień gore złoty,

U którego podstaw błękitne są sploty.

Tli się stożkowato spokojną strukturą

Jako w kałamarzu osadzone pióro,

 

Więc zda się mym oczom stałą smugą światła,

Wokoło którego ciemność jest wyblakła,

Lecz po chwili widzę podobieństwo węża,

Gdyż się płomień wznosi i w górę napręża

 

Jak kobra na brzuchu dolnej partii ciała,

Co głowę w powietrzu wrogo zatrzymała,

Kołysząc się lekko, później jadem plując –

Tak płomień się wznosi, czerwienią wibrując,

 

Po czym znów się kurczy, w pokorze truchleje

I skromnie, spokojnie jak wcześniej goreje.

Jakoby w bezruchu niemal się zatrzymał,

A po chwili spadał i ponownie wspinał,

 

Aż buchnął znienacka pasmem poszerzonym

Szarpany jak fala w przeciwległe strony

I na wzór chorągwi, którą wiatr rozrywa,

Z płomieniem od świecy i tak również bywa,

 

Dlatego łopocze bezdźwięcznie wstążeczką

Jakby chciał się wyrwać i pożegnać z świeczką,

By zerwanym puchem w przestrzeń się rozpłynąć

I żagiel jasności dymem z masztu zwinąć…

 

Tak i życie ludzkie płonie jednostajnie,

Nierzadko bezsilnie, wręcz nienaturalnie.

Bywa też niekiedy, że się wzbija w górę,

Roztaczając wokół wysiłku purpurę

 

Lub pod nurt wpław tli się, szarpiąc się, miotając,

Przeszkody przybrzeżne gwałtem opływając,

Po czym niespodzianie bezwiednie dryfuje

I w zacisznym miejscu czas swój kontempluje,

 

I nagle maleje,  i w punkcik się kuli,

Później ulatuje w swej mglistej koszuli

I znika ulotnie jakby go nie było –

Jakby życie ludzkie woskiem się stopiło…

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz