wtorek, 30 stycznia 2024

NIM ZADNIEJE

Przez czarne płótno księżyc się przebija

Odcieniem farby - zda się - akrylowej,

W której to nadmiar wody blasku sprzyja

Kołu o formie dość niewymiarowej.


Tęczówka złota wyblakłego spływa

Płowym zaciekiem na bruzdy granatu

Kremowym światłem w szarość się rozmywa,

U dołu znika niedostępna światu.


Przyklejam oko do kleksa jasności

O pastelowo nikłym rozmydleniu

I idę za nim tunelem ciemności

W całkiem swobodnym mych trosk zamyśleniu.


Mroźne powietrze głowę mą otula

Wiankiem splatanych westchnień na mych skroniach.

Chłód orzeźwieniem mocno mnie przytula,

Palce zaciska na mych drobnych dłoniach


I mnie prowadzi jak dziecko za rękę

Chodnikiem, który z strumieniem się ściga.

Wiatr mnie świeżości zaskakuje pękiem.

W bukiety zapach jej z przestrzeni zrywa


I przewiązuje wstążką wilgotności,

Co zeń wyciska wyrazistość smaku

O intensywnej w nim delikatności

Podobnej płatkom jak polnego maku.


Rozkosz spaceru wciąga mnie w nieznane,

Więc wolnym krokiem ulegam pokusie.

Gałęzie z liści do cna oskubane

Szumią nade mną z mistrzowskim wyczuciem


Ciszy, co bliższa rozbieganym myślom,

Którym trel ptaków przebudzonych sprzyja.

Granatów nieba, co nad ziemią wiszą,

Czas nieuchronnie, konsekwentnie mija.


Trzeba mi wracać wbrew pragnieniom duszy.

Zegar ostrzami wskazówek tnie wszystko.

Zgiełk miasta w pędzie wnet echo zagłuszy

Niczym lawiną kruszone urwisko.


Stopa za stopą przesuwam nawierzchnię.

Pod dom podchodzę... z żalem się oglądam.

Spokój niebawem wypłoszony pierzchnie,

Więc się uważnie błogości przyglądam,


Chcąc zapamiętać oraz ją zachować

Na dnia całego rwetes weń wpisany.

Wieczorem będę znów ją celebrować,

Gdy spokój wzejdzie ciszą przywołany.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz