Przez czarne płótno księżyc się przebija
Odcieniem farby - zda się - akrylowej,
W której to nadmiar wody blasku sprzyja
Kołu o formie dość niewymiarowej.
Tęczówka złota wyblakłego spływa
Płowym zaciekiem na bruzdy granatu
Kremowym światłem w szarość się rozmywa,
U dołu znika niedostępna światu.
Przyklejam oko do kleksa jasności
O pastelowo nikłym rozmydleniu
I idę za nim tunelem ciemności
W całkiem swobodnym mych trosk zamyśleniu.
Mroźne powietrze głowę mą otula
Wiankiem splatanych westchnień na mych skroniach.
Chłód orzeźwieniem mocno mnie przytula,
Palce zaciska na mych drobnych dłoniach
I mnie prowadzi jak dziecko za rękę
Chodnikiem, który z strumieniem się ściga.
Wiatr mnie świeżości zaskakuje pękiem.
W bukiety zapach jej z przestrzeni zrywa
I przewiązuje wstążką wilgotności,
Co zeń wyciska wyrazistość smaku
O intensywnej w nim delikatności
Podobnej płatkom jak polnego maku.
Rozkosz spaceru wciąga mnie w nieznane,
Więc wolnym krokiem ulegam pokusie.
Gałęzie z liści do cna oskubane
Szumią nade mną z mistrzowskim wyczuciem
Ciszy, co bliższa rozbieganym myślom,
Którym trel ptaków przebudzonych sprzyja.
Granatów nieba, co nad ziemią wiszą,
Czas nieuchronnie, konsekwentnie mija.
Trzeba mi wracać wbrew pragnieniom duszy.
Zegar ostrzami wskazówek tnie wszystko.
Zgiełk miasta w pędzie wnet echo zagłuszy
Niczym lawiną kruszone urwisko.
Stopa za stopą przesuwam nawierzchnię.
Pod dom podchodzę... z żalem się oglądam.
Spokój niebawem wypłoszony pierzchnie,
Więc się uważnie błogości przyglądam,
Chcąc zapamiętać oraz ją zachować
Na dnia całego rwetes weń wpisany.
Wieczorem będę znów ją celebrować,
Gdy spokój wzejdzie ciszą przywołany.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz