wtorek, 9 stycznia 2024

JESTEM POETĄ?

Nie umiem pisać... chyba nie potrafię...

Choć Santo Angel słów duszę zalewa.

Myśl ta mnie w głowę dokuczliwie drapie

I odpowiedzi jasnej się spodziewa,


A ja... się sama borykam z tematem,

Który sen z powiek strąca mi bezczelnie.

Mam podejrzenie co najmniej pstrokate,

Że się poezją param niepotrzebnie.


Patrzę na strzępy zdań niedokończonych,

Przetarte frazy i paradygmaty,

Dziury i łaty zwrotów uproszczonych,

I jakby czkawek głoskowych schematy,


I idąc na dno tych symplifikacji,

Co się sztampami zagęszcza, twardnieje,

Uprawiam... sztukę?, która nie ma racji,

Chociaż pragnieniem doń serce goreje,


Bowiem odstaje od przyjętej normy,

Co wyliczenia nierzadko stosuje.

Strofy dziś mają wymiar innej formy

Niźli klasyczna, co mnie prześladuje.


Język jak sztanca kartki treścią znaczy,

Dając w odbiorze sensu ułatwienie.

We mnie natchnienie zaś krzyczy, majaczy,

Marzeniom sennym nadając znaczenie,


Przez co się czuję jak wariat w kaftanie,

Który - świadomy własnej izolacji -

Tworzyć, niestety, nie jest (raczej!) w stanie,

Choć braw nie zbiera, nagród, gratulacji,


Bo, kiedy oczy na powrót otwiera,

Wersami szepce, mówi, wrzeszczy, śpiewa

Nostalgią duszy w przypływie wesela

I się niczego w zamian nie spodziewa,


I nim nie zaśnie gada niestrudzenie

Z stworzeniem, które wciąż go inspiruje.

Jedynie pióro daje ukojenie,

Kiedy zeń stany i myśli maluje


W dzierganych słowach, co się zdaniem stają

O retorycznym stylu charakterze.

Głoski jak nuty w członkach moich grają

Swobodnie, rześko i bezwstydnie szczerze!


Jak pięciolinia zatem funkcjonuję,

Która rozciąga życia partytury.

W transie natchnienia każdy dźwięk notuję,

Co się przebija literą nad chmury,


Wibracją tonu gwiazdy przestawiając

Na zasłuchanym w mą wypowiedź niebie,

A ja doń mówię, pisać nie przestając,

Gdyż cała jestem w ów silnej potrzebie,


By opuszkami palców, co stepują

Na klawiaturze bezsennej maszyny,

Uwolnić słowa, co w przestrzeń szybują

Bez jakiejkolwiek poważnej przyczyny.


Dzięki się temu również ja unoszę

Nad Ziemię, co się kurczy pod stopami...

Jestem poetą, skoro w sobie noszę

Świat, który widzę i czuję słowami?


Jestem poetą, jeśli nie przestaję

Wyrazy łączyć w ciąg zaszyfrowany?

Czy się do tego w ogóle nadaję?!

Jestem poetą, mój Boże kochany?


Do tegoż grona, zda się, nie pasuję,

Które skrótami na podium przemawia,

Lecz bez pisania nie sobą się czuję.

Czy ta przypadłość się wielu przytrafia?


Jestem poetą?... Może skrobipiórkiem,

Co na krawędzi tkwi rzeczywistości...

Słowa mnie topią nieustannym ciurkiem

I pochłaniają do nieprzytomności,


Więc żem pomiędzy duszą oraz ciałem,

Tym, co przyjęte i dziś pożądane,

A tym, co we mnie rodzi się zuchwałe

I coraz rzadziej z książek czytywane.


Jestem poetą? - brzmi bez odpowiedzi

I błędnym echem wszechświat zapytuje.

Jestem poetą? - głodne we mnie siedzi,

Tłumy analiz o się dopytuje.


Pewnie mi przyjdzie z tą niewiedzą skonać

I bezimienne ślady w ciszy zebrać.

Za życia o tym trudno się przekonać.

Jestem poetą? - widać - musi żebrać,


By znaleźć kogoś, kto wreszcie obwieści,

Że cieniem kładzie się sztuka języka

W zapisywanej z cierpliwością treści,

Która do głębi Jestestwo przenika.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz