piątek, 19 stycznia 2024

KOCHANIE...

mojemu Synkowi

Smutek Twych oczu niczym lodołamacz

Łamie me serce, co kruszy się, pryska,

Więc gdy zostaję później w domu sama,

Gaśnie w mej duszy do uśmiechu iskra.


Zasiadam w kącie, myślą pochłaniana,

Zapominając o sobie kompletnie,

W głębię zadumy refleksją wsysana...

Aż świat wokół mnie oddala się, blednie.


Chciałabym w dłoniach przenieść Twoją radość

Jakoby światło przed wiatrem chronione.

Pragnę za błędy uczynić Ci zadość,

By Twoje piękno było ocalone,


Którym że jesteś! - uwierz mój Kochany -

Całym swym ciałem, duszą wyjątkową.

Wady ów piękna w Tobie nie zdeptały.

Zalet, talentów lśni w Tobie koroną,


Co srodze razi w oczy lud zawistny,

Plujący w twarz Twą jadem słów nieszczerych.

Odrzuć podszeptów te wężowe świsty.

Bądź ponad nimi i nie bez kozery


Zrezygnuj z osób, co Cię spowalniają

I Ci próbują wmówić: nie dasz rady,

Co nieuczciwie z Tobą pogrywają,

Byś się dopuścił do okrutnej zdrady


Siebie samego w akcie przekonania,

Żeś nic jest nie wart i nic nie potrafisz.

Pogardą traktuj takowe knowania,

Bo się kłamstwami owymi udławisz.


Jesteś wspaniałym i mądrym młodzieńcem

Zasługującym na gromkie owacje!

Jesteś mą dumą, miłością i szczęściem!

Niepodważalną mam w tym, Synku, rację!


Jeśli ktokolwiek śmie twierdzić inaczej,

Niech na uwagę Twą nie zasługuje.

Przez takich tylko zło do oczu skacze

I Twoją godność usidlić próbuje,


Ażebyś stracił poczucie wartości,

Pewności siebie oraz zaufania.

Nie wpuszczaj, Synku, tych fałszywych gości.

Uśmiech przyjazny ich wrogość zasłania.


Musisz być czujny i jak gołąb czysty,

Ale przebiegły jak wąż, bowiem w życiu

Dłonie zaciera niczym kupiec chytry

Człowiek, co podłość i gniew ma w ukryciu.


Nie bądź uległy wobec Ci szepczących,

Że nie jest warto walczyć z trudnościami.

Nie lgnij do ludzi Cię usypiających,

Którzy handlują Twymi uczuciami.


Nie jest Ci łatwo - widzę to i cierpię.

Może za mało w Tobie budowałam

Wiarę, żeś w stanie zdobyć szczyty wielkie...

Może za słabo się, Skarbie, starałam?


Wybacz jeśli Cię czymś kiedyś zraniłam,

Dając Ci powód do w siebie zwątpienia.

Chyba się sama w sobie pogubiłam,

Choć Tyś jest sensem mojego istnienia.


To dzięki Tobie wiem, czymże jest miłość.

To dzięki Tobie znam też smak radości.

Tyś jest nadzieją we mnie oraz siłą,

By Cię prowadzić w stronę szczęśliwości.


Uwierz więc matce, której serce bije

Twoim imieniem, Twoją krwią i duszą.

Omijaj w drodze, mój Syneczku, żmije,

Co twierdzą, że Cię szanować nie muszą,


Co z Twoich skrzydeł pióra wyrywają,

Co Ci odwagę sprytem wydłubują.

Ci przyjaciela niechaj w Tobie mają,

Którzy do życia Ciebie inspirują.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz