Trudno uwierzyć, że gdy cię nie będzie,
To mimo wszystko słońce jutro wstanie,
Czas nie zatrzyma się w szalonym pędzie,
Niewielu załka ci na pożegnanie.
Być może garstka, która zauważy,
Że ciebie nie ma, żeś się w drodze zgubił,
Wspomnieniem stanie przy grobie na straży,
Tęskniąc, byś wreszcie do żywych powrócił.
Większość, zupełnie ciebie nieświadoma,
Ruszy zwyczajem do swych obowiązków.
Osoba tobie całkiem nieznajoma
Zgarnie pustostan twoich dawnych kątów
I powyrzuca pamiątki po tobie,
Zmieni strukturę, którą budowałeś.
Z góry się przyjrzysz tej właśnie osobie
Z zadumą w sercu: „Co osiągnąć chciałeś?”…
Przewrotna kruchość ludzkiego istnienia
Wodzi człowieka wciąż na pokuszenie.
Co byś nie zrobił, nic to wszak nie zmienia –
Kiedyś nastąpi twe nieprzebudzenie,
Lecz z tą różnicą, że zachody słońca
Będą się wschodem odradzać na nowo
I to zjawisko trwać może bez końca –
Ty zaś jakoby wyszeptane słowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz