Czemu płaczesz trawo o zmierzchu i świcie?
Czymże cię zraniło to przyziemne życie?
Czym żeś się wzruszyła, łzy spod rzęsy roniąc?
Co cię przygnębiło, smutku perły trwoniąc?
Krople świeżej wody na twych źdźbłach wibrują.
Wiatr je pocałunkiem nieśmiało dotyka
I trącone trenem podmuchu skapują
Do z mchu splecionego pod tobą koszyka.
Czemu płaczesz trawo pod parasolami,
Co są rozłożone w liściach paprociami?
Czemu we łzach toniesz szumiąca milczeniem?
Czyżbyś się przejęła swym kruchym istnieniem?
Spija krople żalu z twych włosów biedronka
I łapią je w sieci pająki w twych palcach.
Każda łza wilgocią w śpiącą ziemię wsiąka
Zgubiona bezwiednie podczas twego tańca.
Czemuś się nostalgią trawo tak zrosiła?
Czemuś się w korale żalu wystroiła?
Jaka cię tęsknota bólem ogarnęła
Żeś się w perłach wody trawo rozpłynęła?
Zdaje się, że widzę w twych łzach własne oczy,
Które wzrok cumują w portach horyzontu.
Ilość łez na rzęsach twych mnie nie zaskoczy.
Często podróżuję w duszę bez paszportu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz