Powstańcom Warszawskim
O Wy!, walczące sercem przed obrazem
Najświętszej Panny i Pana Jezusa
W modlitwie zgięte jakby przed ołtarzem…
Lęk Wasze dusze do cierpień przymusza,
Bowiem pociechy Wasze wyleciały,
Pozostawiając w łóżkach swe dzieciństwo,
Opaską mundur żołnierski ubrały,
By starszych wspomóc w walce o zwycięstwo,
O wyzwolenie stolicy, ojczyzny,
O sen spokojny i swobodę życia…
Matczyne serca dratwą zszyte blizny
Nie mają dzisiaj już nic do ukrycia.
Niektóre nawet z Was wszak nie zdążyły
Na pożegnanie zajrzeć w dziecka oczy,
A wszystkie razem żeście się modliły
W obawie, czy też kula nie przeoczy
Córki i syna z orzełkiem na czole,
Który skrzydłami, jak Waszymi dłońmi,
Tuli twarzyczki beztroskie w mozole,
Gdy fala ognia za ich cieniem goni.
O, Wy!, walczące intencją na ustach
Biegniecie szlakiem Waszego potomstwa.
Na Waszych włosach pyłu, dymu chusta,
A w Waszych żyłach krew siłą kipiąca.
Chcecie dogonić szeptaniem modlitwy
W ruinach dzieci, co wojna Wam skradła.
Na cmentarzysku ruiny, siwizny
Matczyna dusza na kolana padła,
Topiąc się w żalu perłami męczeństwa,
Jakby tą perłą ze krwi obmywała
Martwe źrenice, co w grymasie męstwa,
Śmierć jakby swoje dzieci całowała.
Na Waszych łonach martwe leżą kwiaty
Z orłem na czole, co skrzydłem podnosi
Dusze walczących, niosąc je w zaświaty,
O przebaczenie w imieniu nas prosi…
Kto o Was wspomni, Matki, co pod krzyżem
Na swoje dzieci patrzycie w niemocy?
Wasz udział w walce opisuję – widzę,
Mając zwilżone Waszą troską oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz