Stopy zmęczone, a nadal spragnione
Chcą iść do przodu jeszcze mimo wszystko.
Za nimi ziemi czoło pomarszczone
I pochylone jakby nad kołyską;
Za nimi droga, co pruje się nićmi
W strzępach pamięci wspomnień chaotycznych,
Pokryta kocem szeleszczących liści
I pełna zdarzeń, lecz… czy oczywistych?...
Stojąc w zadumie, przez ramię zaglądam
Dziewczynie, którą tak niedawno byłam,
W oczy, a w nich się z nostalgią przeglądam,
Bo tak się szybko i znacznie zmieniłam,
Że aż uwierzyć ciężko w tę przemianę,
Bowiem w niej inną stałam się kobietą.
To… jakby słońce, co zaśnie nim wstanie…
Czy w przemijaniu znajdę życia sedno?
Za mną są tłumy tych, których poznałam,
A których nie ma u mojego boku;
Za mną ja… sama, którą pożegnałam,
Bo ze mną w marszu nie równała kroku,
Za mną syn – chłopczyk o oczach promiennych
Z duszą radości, miłości i wiary,
A dziś mężczyzna, lecz całkiem odmienny,
Co widzi w życiu podłości koszmary;
Za mną młodzieniec we mnie zakochany,
Którego trudno, jak ogień, okiełznać,
A dziś małżonek, z którym się staramy
W pokerze z losem wszystkiego nie przegrać;
Za mną dzieciństwa, co starością było,
Cień, co się w słońcu dojrzałości ciągnie…
Walczę, by teraz wszystko się spełniło,
Co w sercu dźwigam od lat nieprzytomnie…
Woła mnie przyszłość – głos jej blady słyszę,
Ucho swe prężąc do granic zdolności.
Zmysłem przedzieram się przez głuchą ciszę
Z nadzieją, że ta przyszłość przyjdzie w gości,
Bo kto na pewno wie, czy nie złudzeniem
Jest wszystko, czego szukam całe życie?...
Czy może jestem ja sama marzeniem,
O którym, znając mnie, wszyscy wy śnicie?...
Idę, stopami rozciągając drogę
I rozrzucając wstążką za plecami.
Dajże mi Boże jeszcze sprawną głowę,
Bym w słowach siebie stworzyła palcami,
Bym zapisała to, co w sobie widzę,
Duszą na kartkach przerysowywaną.
Jestem prawdziwa – tego się nie wstydzę –
I ciągle zmienną, bo wciąż nie tą samą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz