wtorek, 14 lipca 2020

Z SENTYMENTEM


Z przedziwnym sentymentem do stołu zasiadam
Ze szklanką kawy z twarzą we wschodzące słońce
I wszystko, co minęło, uparcie powtarzam,
Rozważając początki i początków końce,

I na nowo przeżywam zamierzchłe zdarzenia,
Analizuję fakty, przyczyny ich skutków,
Celebrując zaczyny pierwszego wrażenia,
Wchodząc w siebie zachłannie, ale powolutku.

Nie rozpaczam, że zrobić powinnam inaczej
Lub wybrać po swojemu z silniejszym uporem…
W podróży do przeszłości chodzi o to raczej,
By poznać, skąd się taka teraz właśnie biorę.

Z każdym więc łykiem kawy otwieram szkatułki
Pełne wspomnień – w nich osób i głosów, i gestów.
Rozrzewnienie jakoby w zegarze kukułki
Towarzyszy wiernie cykającemu sercu,

A w mej głowie rezonans wijących się aktów,
Scen splecionych ze sobą na bazie kontrastów,
Sieć rybacka zrobiona z poszarpanych wiatrów
Zarzucona w otchłanie moich zaszłych światów…

Płynę dalej z przedziwnym sobie sentymentem,
Wyławiając z pamięci zapisane myśli.
Czuję w duszy uczucia doznaniem przejęte,
Jakby drżące, że wszystko, co było, się ziści.

Czyżby jakiś rachunek sumienia lub puenta?
Czyżby drzwi do przyszłości już były zamknięte?
Czyżby droga… do nikąd?!... ma była przeklęta,
Czy też może się spełnia we mnie wszystko święte?

Czas minutą jak ziarnkiem piasku rzuca w tarczę,
Wciąż próbując utrafić najlepszą godzinę…
Ile życie codzienne dla człowieka warte?
W czym odnaleźć wartości szlachetną przyczynę?

Pora wstawać, gdyż kawa już dawno skończona.
Muszę dzień, co dziś dany, serdecznie ugościć.
Nie wiem, czy też to będzie doba wymarzona.
Zawsze trzeba o łaskę tę cierpliwie prosić.

Ruszam zatem przed siebie z nadzieją na lepsze.
Może coś dziś przeżyję w większą starannością.
Trzeba wierzyć dopóki bije w piesi serce,
Podążając w tej wierze zawsze za miłością.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz