piątek, 3 lipca 2020

HISTORIA


Każdy ma własną historię,
Niewielu powód do dumy.
Ja już się mojej nie boję.
Niosę ją wdzięcznie do trumny.
W jej treści są moje myśli,
Wrażliwość na coś lub kogoś,
Marzenia z kwitnącej wiśni,
Czas, co kosztuje za drogo.
Niekiedy się w niej przeglądam,
By móc się poznać, zrozumieć,
Gdyż wiele od siebie żądam –
Chcę mieć, bo wciąż więcej umieć.
Idę z tą moją historią,
Przemierzam, co nie przetarte.
Ludzie jak ognia się boją,
Że w nich coś będzie otwarte,
A ja bez strachu i lęku
Z oczami jak gołębice,
Z kluczami do siebie w pęku
Nie dbam, czy kogoś zachwycę,
Przerażę, albo zniechęcę,
Wywołam w nim mną odrazę.
Rozciągam szeroko ręce.
Nie dbam, czy słońcem poparzę
Już poranioną mą duszę,
Która trzepocze porwana.
Dopisać wszak jeszcze muszę
W historii znaczące zdania.
Nie mogę odejść bez puenty
Jak myśl urwana w półsłowie.
Zaznaczam, co i którędy
Gnieździło się w mojej głowie
I zapamiętać to pragnę,
Jak twarz mi bliskiej osoby.
Niczego bardziej nie łaknę
Prócz kropli płynącej wody,
Co kołem kręci zegara,
Z pluskiem opada na ziemię.
Jestem bezsilna i stara…
Przeszłości swej już nie zmienię,
Idę więc ciągle przed siebie
Z historią moją pod rękę.
Co będzie?... – tego się nie wie.
Co było?... – zawsze jest piękne,
Choć czasem szare i płowe,
Czernią, ciemnością rozlane,
Gdzieniegdzie też kolorowe,
Lecz moje i zapisane
Na stronach mojej historii,
W okładkach zszyte w mej duszy,
Więc przeszłość przede mną stoi,
Ciekawość nastawia uszy,
Bo jedno wspólne wspomnienie
Może być w różnym wymiarze –
Każdy ma inne spojrzenie,
Doznania nie idą w parze:
To, co dla ludzi banalne,
Dla mnie bezcennym się zdaje,
To, co jest nienadzwyczajne,
Dla mnie się cudem wręcz staje.
Idę więc z własną walizką
Oburącz spiętą pod pachą.
Cel mój z dniem każdym jest blisko.
Życie podobne jest kwiatom.
Zatrzymam się na chwileczkę
Pod parasolem gałęzi.
Otworzę mą walizeczkę
A świat niech w galopie pędzi.
Wyjmę z niej moją historię,
Aby dopisać dzień drogi…
Gdy celebruję euforię,
Odpoczywają me nogi.
Ktoś do mnie z twarzy podobny
W tym właśnie wzniosłym momencie
Podchodzi spragniony, głodny
I szepce: „Niech Bóg da szczęście”,
A kiedy obok przysiada
Po prostu tak spontanicznie
Historię mą opowiada…
Robi się wokół magicznie,
Bo tą przygodną osobą
Staję się sama dla siebie,
Gdy przeszłość nawiedzam głową,
Kładąc się w cieniu przy drzewie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz