Oh,… gdybym mogła to, co było, przerwać,
Odciąć od tego pamięć sentymentów
I gdybym mogła w jeden worek zebrać,
Wynieść do składu niechcianych prezentów,
Zatrzasnąć okna i drzwi pozamykać.
Rozpalić ogień pod starą fajerą,
Usiąść w fotelu i więcej nie wzdychać
Za tym, co warte było mniej niż zero,
I wrzucać w płomień zdjęcia czy zapiski,
Aby zapomnieć i dłużej nie wracać
Do czasu, który podły był, choć bliski…
Ran rozdrapywać się wszak nie opłaca.
O, gdybym mogła to wszystko przeskoczyć
Maleńkim susem niczym przez kałużę…
Tymczasem trudno, co nie chcę, przeoczyć,
Dlatego pewnie w tym wszystkim się duszę.
Ciągnie się za mną niczym pług za koniem
Przeszłość, co ostrzem orze moje życie.
Niekiedy myślę, że nastał już koniec,
A tu znów szarość zapada o świcie.
Nabieram wiatru… i nagle! dryfuję
W miejscu, co wspomnień punkt oszacowany
Mą linię prostą trzaskiem załamuje
Ciszą fal martwych lekko kołysany.
Wówczas nade mną niebo ciemną plamą
Stapia się z taflą równie mrocznej wody.
Nic wtedy nie jest dla mnie takie samo…
Czuję pod sobą wnet zastygłe prądy,
Więc się nie mogę poruszyć do przodu,
Ni w bok uskoku nie mogę wykonać.
Wchodzę w te pnącza dzikiego ogrodu,
Jakbym się chciała do siebie przekonać.
Zamykam oczy i ruszam tunelem
Do miejsca, co dawno splata pajęczyna,
A za mną wodzi niespokojnym trelem
Jakaś spłoszona przeczuciem ptaszyna,
Więc wnet zamieram w bezruchu kamiennym
I nasłuchuję tego ostrzeżenia.
W umyśle, który zda się na wpółsenny
Kłębią się, wiją przeróżne wspomnienia
I gdy otwieram podejrzliwe oko
Widzę nieboskłon gorzkiego koloru
Jakby ocean rozlany wysoko,
Co nawet nie drgnie w zapędach uporu,
I wiatr wydaje się wręcz nieobecny,
Gdzieś w świat przegnany chyba bezpowrotnie.
W miejscu zamarłam na czas ostateczny,
Płynąc bezradnie i w nędzy samotnie,
A przeszłość obok szepce mi do ucha
Treści, o których wolę nic nie wiedzieć,
Lecz mimowolnie ciało tego słucha,
Więc ja wbrew woli przy tym muszę siedzieć
I znów przeżywać mą przeszłość na nowo
Jakbym nic więcej już nie potrafiła.
Kłóci się serce nieustannie z głową,
Bo ma historia się nie zakończyła.
Dryfuję zatem, lecz nie rwącym nurtem,
Krokiem do przodu i krokiem do tyłu,
Będąc dla świata tylko marnym punktem,
Który uchwycić można w różnym stylu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz