czwartek, 9 lipca 2020

WSPOMNIENIA


Każdego ranka pukają do mych drzwi
Jakby zmęczone po bezsennej nocy,
Jak początek przyszłych, przebudzonych dni,
Zaglądających świtem w moje oczy.

Choć jeszcze nie zdążę zaparzyć kawy
Czy strącić z rzęs nocnego pocałunku,
Wchodzą bezczelnie, bowiem bez obawy,
Jak… czujne, zwarte na posterunku

I rozsiadają się tuż pod mym oknem,
Błądząc w przestrzeni rozmarzonym wzrokiem.
Teraźniejszości mkną gdzieś chwile płoche,
Jakby się życie dziś toczyło bokiem.

Wodzę za nimi kuszona powabnie,
Aby na nowo poznać to, co było.
Może, co teraz gdzieś umknie, przepadnie
Kosztem wszystkiego, co się wydarzyło,

Lecz nie sprzeciwiam się i nie buntuję,
A tylko idę za nimi jak cieniem.
Każdego ranka za siebie wędruję
Jakbym się sama stała już wspomnieniem.

Wszystko, co było, przeżywam od nowa,
Ale z dojrzałą w sobie świadomością.
Nieraz mi ciąży od goryczy głowa.
Patrzę na siebie z żalem, nie z litością.

Tak wielu wzięło mój czas bez pytania,
Jakbym od dawna była ich własnością,
Później… odeszli bez słów pożegnania,
Więc milczy echo z podłą zawziętością

I wbrew wszystkiemu jestem niczym kamień,
Który u szyi zaciska pętelkę…
O Dobry Boże!, mój świat w bajkę zamień.
Niech się zakończy, co było przeklęte.

Stoję zawisła nad mroczną otchłanią.
Pięty mnie tylko trzymają przy ziemi.
Wspomnienia obok niczym śpiący anioł,
A w tle nadzieja wyblakle się mieni.

Nie chcę iść dalej, bo już nie mam siły.
Chyba zatrzymam się w miejscu na dłużej.
Każdy, kto zna mnie, potwornie się myli.
Nikomu więcej bezmyślnie nie służę.

Obieram azyl, by się w nim zestarzeć,
By móc coś trochę wycisnąć z zegara
I minie styczeń, luty, może marzec,
Być może grudzień zjawić się postara,

A ja z włosami niczym pajęczyna,
Która futrynę skleja drzwi wejściowych,
Będę wciąż patrzeć, co się już zaczyna,
Za mną zachodzi w barwach pastelowych,

W których się sama kiedyś rozprowadzę
Jak kropka farby pędzlem rozcierana.
Przepraszam wszystkich, że wam dzisiaj wadzę.
Odchodzę wolno, bo wolę być sama

Ze wspomnieniami u mojego boku
Z dala od tego, co się ze mną wiąże,
Poza zasięgiem źrenic waszych wzroku,
Choć niczym powiew wokół jeszcze krążę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz