z koroną-wirusem
W
Europarlamencie wśród deputowanych
Pojawił
się wirus – gość niepożądany.
Jak
nie tupnie nogą!, i w dłonie nie klaśnie:
„Niech
państwo pozwolą, COVID – dziewiętnaście.” –
Przedstawił
się w skłonie z wielką uprzejmością.
Wszystkich
polityków ujął swą grzecznością,
Gdyż
w ich przeciwieństwie nie warczał, nie szczekał,
I
na swoją kolej z cierpliwością czekał.
Zaintrygowani
koronawirusem,
Walczyli
bezsilnie z wewnętrznym przymusem,
Że
trzeba wypytać o cel tej wizyty,
Wszak
każdy w tym miejscu zawsze jest podszyty
Własnym
interesem i własną słabością,
Które
się maskuje o naród dbałością.
Wypchnęli
Donalda jak mięso armatnie
Z
nadzieją, że wywiad jakoś sprytnie zacznie,
Lecz
Donald ust splotem coś tam wyseplenił,
Poluzował
krawat, gdy się zaczerwienił,
Bo
w mig zauważył, że nikt nie rozumie.
Każdy
w łeb zachodzi, czy angielski umie
I
w tym zaskoczeniu mu się przyglądają,
I
na tę zagadkę wyjaśnień szukają,
Między
sobą szepcąc, w siebie się wpatrując
I
w świsty powietrza bacznie się wsłuchując.
W
tej to sytuacji wypchnęli innego –
Zdałoby
się bardziej męża odważnego –
Oddelegowali
więc Emmanuela,
Którego
ta trudność strasznie onieśmiela,
Dlatego
w milczeniu stoi, się uśmiecha
I
na splot wydarzeń biernie z boku czeka,
Wyłupiastym
oczkiem pomocy szukając
I
w wątłe ramiona głowę swą wciskając.
Na
tę gimnastykę z przywódcy nerwami
Tłum
odgarnia ręką jakoby wiosłami
Angela,
co staje twarzą w twarz z przybyszem.
„Po
co pan tu przyszedł?... Głośniej!, bo nie słyszę.” –
Warknęła
doniośle, aż mury zadrżały
I
tłumy w postrachu za nią się schowały.
Na
te słowa głośne COVID – dziewiętnaście
Wstaje
i ochoczo w obie dłonie klaśnie,
Po
czym ręce splata i krąży dokoła.
Rośnie
atmosfera groźnie niewesoła.
Cisza
potęguje ów stan zagrożenia.
Polityków
miażdży potęga milczenia,
A
koronawirus głosem łagodności
Z
oznakami wielkiej swojej uprzejmości
Zdradza
cel wizyty, swe oczekiwania,
A
lud jak w hipnozie głów przytakiwania
Wyłapuje
wszystkie dane informacje,
Zamyka
kościoły, później restauracje,
Zakazuje
z domu gdziekolwiek wychodzić,
Oznajmiając
wszystkim czym to będzie grozić.
I
zanim się COVID zdążył zadomowić
Raczył
polityków sprytnie przysposobić,
Gdyż
przed zarażeniem losowej osoby,
Raport
statystyczny był bowiem gotowy,
Podano
medialnie więc do wiadomości
Jaki
będzie procent w ludziach śmiertelności.
Po
tym wystąpieniu COVID brawo bije
I
zadowolenia bezczelnie nie kryje.
Chociaż
ta kolejność okropnie się kłóci,
Wirus
zapowiada, że na jesień wróci.
Skąd
zatem się wzięły słupki statystyki?...
Czyżby
to proroctwo z liczb matematyki?!
Zanim
się ktokolwiek wirusem zaraził,
Rząd
policzył straty i w mediach przedstawił
Ilość
osób chorych i tych, co odejdą,
Oraz
ozdrowieńców, co nieliczni będą.
Gdzie
jest w tym logika, gdzie jest spójność jakaś?
Teraz
nie wiadomo, czy się śmiać?!,… czy płakać?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz