Zdałoby
się, że Polska ma swoją elitę,
A
tu jest środowisko prostactwem podszyte.
W
większości celebrytów kult – urwa! się świeci
I
kultura niestety na łeb, szyję leci.
Na
scenie ludzi spotkasz utalentowanych,
A
w życiu, gdy jest konflikt, chamstwem rozhasanych,
Gdyż
w ringu politycznym sypią „–urwy”, „- uje”,
Aż
w złości tej okrutnej mózg im się lasuje –
Tak
więc się gwiazdor pręży w prostackim amoku
I
wpycha się w kamerę to z dołu, to z boku,
I
rozdziera gębę, jak odbyt obesrany,
Krzycząc:
„To –uj! – w dodatku przez kogoś – je…any”,
Od
czasu to do czasu usta przecierając,
Gdyż
śliną niczym jadem wokoło rzygając.
Pomyliłby
się być może przy recytacji,
Ale
w obronie swoich osobistych racji
Każdą
metodą publicznie się posługuje,
Nawet!,
jeśli takowa wcale nie pasuje,
Więc
niszczy dobre imię, depcze reputację.
Widać:
ważne by dupa miała swoją rację.
Z
tego też powodu się głowę poniewiera,
Obnażając
swój poziom wszak poniżej zera.
Niejeden
drwi, że naród jest z folwarcznych chłopów,
Chociaż
to on nogawką nie zasłania snopów,
Które
z butów wystają słomą rozdwojoną,
Sterczącą
łodygami jakoby koroną.
Oj,
kiepska to kondycja tej polskiej kultury.
Wdziękiem
i elegancją mało błyszczy który.
Dla
wielu elokwencja jest obcym językiem,
A
„-urwa” się wydaje znaczącym przytykiem.
W
programach wszem znanego w Polsce publicysty
Szczerzą
się uzębieniem niczym u dentysty
Bezwstydnie
sobie wzajem w majtki zaglądając
I
o intymnych sprawach dumnie rozprawiając:
Ten
się chwali, że z każdym wszędzie kopuluje,
Tamten
zaś ile razy w dniu się masturbuje;
Ten
mówi, że choć stary, to mu ciągle stoi,
Tamta,
że wszystkim daje, choć ją głowa boli.
Ułomna
więc w praktyce teoria Darwina,
Wszak
człowiek swoją godność na dupie wciąż trzyma
I
jakoby to szympansy w stadzie bonobo
Ten
za tamtym lub tamtą z ogniem w gaciach gno –
Tak
kult – urwa! się szerzy, w Polsce dominuje,
Że
się patrzysz na twarze jak na – urwy, –uje,
Więc
każdy przed ekranem sam zachodzi w głowę,
By
i swoją od dołu obnażyć połowę.
Tym
sposobem się pewnie sztuka wychyliła,
We
Wrocławiu w ich święto panie zgromadziła,
Zachęcając
by każda cipkę rysowała –
Wpierw!,
technikę plastyczną ów dzieła poznała,
Więc
kobiety bez majtek na warsztaty przyszły
I,
jak kiedyś zboczeńcy, na ulicę wyszły,
By
się wreszcie sprzeciwić penisom na murach,
Więc
się mnożą, by zdradzić, co w gaciach ma która,
I
z lusterka zrysować, co pod dołem świeci,
Chociaż
prostszą metodę znają małe dzieci,
Bo
wystarczy podwozie do farby przycisnąć,
Aby
cipę i dupę na płótnie odcisnąć,
A
tu takie warsztaty, zamieszanie wielkie,
Aby
poznać jak z włosem rysować muszelkę.
Dawniej
pana, co płaszczem odsłaniał klejnoty,
Nachodziła
policja, by dostał omłoty.
Dziś
się w mediach wychwala ekshibicjonistę.
Ważne
tylko, by majtki miał starannie czyste,
A
czy takie, czy inne ma oporządzenie…
Ważne!,
by nastąpiło jego obnażenie.
Obecnie
nie zachwyca intelekt, talenty.
Każdy,
kto widzi dupę, bywa uśmiechnięty.
Taki
to nam króluje dziś w Polsce kut –urwa!,
Że
gwiazdor to –uj bez zasad, albo i – urwa.
Dawniej
się trzeba było wykazać talentem.
Dziś
rzesze gołą dupą są bardziej przejęte.
Oj!,
miałby Freud zagwozdkę niemałą do pracy.
Wstydem
by nas udusił, mówiąc co to znaczy,
Że
dupa narodowi cały świat przysłania,
Że
naród przy kult – urwa chodzi bez ubrania.
Kiedy
się wreszcie zbudzi w nas opamiętanie
I
renesans kultury nareszcie nastanie?
Gdzie
człowiek okiem nie rzuci, tam dupę widzi,
Aż
się własnej w lusterku przy kąpieli brzydzi.
Niechże
wreszcie obumrze w Polsce ten kult – urwa
I
wstyd zdusi, że siedzi w nas – uj, albo – urwa.
Niech
się wskrzesi elita! – króluje kultura,
Z
której ramiona opada dostojnie purpura.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz