Spijam
Twą Miłość, Panie mój, kroplami
Ludzkiej
i szczerej do mnie życzliwości,
Za co
dziękuję, chwaląc paciorkami
Twe Dobre
Serce w hojnej łaskawości,
A za
każdego swe głosząc pacierze,
Proszę,
byś takim, Ojcze, błogosławił
I ich
umacniał w nadziei, i wierze,
Byś ich
przez morze trudności przeprawił,
Byś
zawsze wspierał, nigdy nie narażał
Na stan
niemocy oraz odrzucenia,
A kiedy
będzie się im zły odgrażał,
Byś ich
ocalił – wyrwał z potępienia.
Tym zaś,
co we mnie rzucają kamieniem,
Wybacz,
bo sami jad swój spożywają.
Potraktuj,
Boże, ich podłość milczeniem.
Biedni,
bo puste, martwe serca mają.
Takim
współczuję – złościć się nie umiem.
Widzę
wisielców w ich postępowaniu
A ich
zazdrości, Panie, nie rozumiem,
Bezradna
jestem przy ich dusz konaniu.
Idę więc
dalej, obok nich przechodzę
Jakbym
mijała skały wzdłuż chodnika.
W Tobie
silniejszą z każdym dniem się rodzę.
Czuję jak
Miłość mnie Twoja przenika,
Więc nic
nie pragnę ponad to, mój Panie,
Nikogo
bardziej i nie potrzebuję.
Przy
Tobie wieczne budzi mnie wołanie
I życia w
szczęściu smak prawdziwy czuję.
To nic,
że czasem spotykam na drodze
Tych,
których zżera nienawiść wręcz do mnie
I którzy
węża wciąż ciągną przy nodze,
Żyjąc w
mściwości niemal nieprzytomnie.
To nic,
że czasem ktoś z nich mnie opluje,
Przekleństwem
ciśnie w plecy przy rozstaniu.
Tym,
Panie Boże, po prostu współczuję.
Patrzę
jak cierpią przy się umartwianiu,
Jak się
katują zawiści trucizną
I jak się
męczą z własną codziennością.
Gniew nie
zasklepia ran rozdartych blizną.
Dławią
się, duszą własnej krwi podłością.
Zostaw
ich, Boże, sam na sam z myślami.
Może się
któryś wreszcie opamięta
I się
przed Tobą ugnie kolanami,
Zrzucając
z duszy swej niewoli pęta?
Może się
któryś synem Twym okaże,
Co
marnotrawnym był przez całe życie,
Złoży
ofiarę z siebie na ołtarze,
Stając
się kartką czyściutką w zeszycie?
Im też
błogosław, by ulgę poczuli,
By
zawrócili na drogę zbawienia.
Niech się
w nich pycha w zawstydzeniu kuli
I niech
poczują wyrzuty sumienia.
Błogosław,
Boże, tym, co idą ze mną
Jako
przyjaźnie dusze nastawione.
Spraw,
bym się stała tu – teraz potrzebną,
Bym
ratowała owce pogubione
Słowem modlitwy
i myślą westchnienia,
Mając u Ciebie
łaskę wstawienniczą.
Niech Twoja
Miłość na lepsze przemienia
Tę martwą
Ziemię w Planetę dziewiczą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz