Zegar na ścianie płoszy nasze życie,
Które ucieka na oślep przed siebie.
Niby niewinny liczy znakomicie
Straconych godzin ślad na płowym niebie
I opuszkami wskazówek rozdrabnia
Banknot na bilon dźwięczącej sekundy.
Może to dla nas minuta ostatnia…
Spod stóp rozchodzą się na boki grunty.
Oczy zachodem bardziej połyskują.
Gdzieś blask straciły wigoru młodości.
Usta w powadze częściej też próżnują
A myśl już rzadziej sięga do przyszłości.
Stoimy cicho w półmroku lombardu,
W którym cennego coś zastawiliśmy.
To nie namiastka przydrożnego targu –
Tu negocjacji nie uraczyliśmy.
Za szklaną ścianą siedzi przygarbiony
I pochylony nad rdzawą gotówką
Zegar w wahadła jak w krawat strojony,
Co nam wylicza należność wskazówką
I jakby drwiącym pod nosem cykaniem
Szydzi z tej naszej ludzkiej ułomności.
On wie, czy dla nas słońce jutro wstanie
I mimo tego nie czuje litości.
Czołem lichwiarza rani nam źrenice.
Cyfry na tarczy niczym krople potu
Drżą, niewzruszoną czyniąc przyłbicę,
Zza której zegar nie wychyla wzroku.
A my czekamy cierpliwie wypłaty
W formie pożyczki za coś zastawione.
Żyjemy w strachu, bo ciągle na raty.
Czy długi nasze zostaną spłacone?...
Żal nas przytłacza, bo wiele tracimy.
Życie przez palce przecieka jak woda.
Z każdą minutą bardziej się kurczymy.
Strzępi się nasza kondycja, uroda
I skóra pęka niczym dzban gliniany,
Który wysycha w ciepłych prądach słońca.
Człowiek jest kruchy niczym tulipany
W rozkwicie pąków ścięte ostrzem końca.
I tyle po nas… - Czy coś się opłaca?
Ktoś nieetycznie chyba nas traktuje.
Człowiek wciąż traci, lecz… czy się wzbogaca,
Jeśli coś więcej niż JA nie szanuje?
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz