Słońce się topi pod szarością nieba.
Chmur gniewna fala porywa je całe,
Lecz je do życia zagrzewa potrzeba,
Więc sobie z deszczem radzi doskonale
I promieniami macha jak rękoma,
Wpław odpychając spieniony nieboskłon,
Po czym… przepada i pod taflą kona
Jakby zmuszane, aby oddać pokłon,
Ale po chwili znowu się wynurza
I swe oblicze nad głębinę wzbija,
I nagle gaśnie, kiedy fala duża
Swym uderzeniem je gwałtownie zbija…
Wtem lekka ciemność zalewa świat mrokiem.
Ze wszech stron płynie smutne przygnębienie.
Czyżby się trzeba zgodzić z tym widokiem,
Który za słońcem pobudza tęsknienie?
Nic… oprócz siwo srebrzystych odblasków,
Jakimi nieba tafla promieniuje.
Ciszę przegonił liści dźwięk oklasków,
Bo szarość znowu wokół dominuje.
Zda się, że słońce zniknęło na zawsze,
Że pochłonęła je powódź pasteli
I że jasności ślad deszcz sobą zatrze,
Że się cień płótnem nad ziemią rozścieli,
A tu się słońce wręcz niespodziewanie
Przez sztorm przedziera kadłubem złocistym.
Niesie je morza gniewne kołysanie
A świat się staje pogodnie przejrzystym,
Po czym znów słońce pochłania wód burza,
Która jak balon pompowany rośnie,
I znów się słońce chowa,… i wynurza…
A wiatr zawodzi nad słońcem żałośnie.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz