czwartek, 4 marca 2021

W DESZCZU

Zapach deszczu świeżością na wskroś mnie przenika

I opada na twarzy bryzą rozproszoną.

Jakby dźwiękiem monet lecących z portfelika,

Kropla krople powiela w kropli pomnożoną

 

I zastyga na rzęsach, we włosach topnieje,

Drży na ustach pieszczotą bezwstydnego szeptu,

Brwi rozciera i w słońcu szkliście promienieje,

Dając błogość spokoju kojącemu sercu.

 

Oczy ufne zamykam i głowę unoszę

W błękit, który się skrapla kaskadą poszumu.

Jest mi dobrze, więc o nic Niebiosa nie proszę.

Jestem sama i… nie ma fal rwącego tłumu.

 

Wokół cisza plusk wody akustycznie niesie.

Nutą bębna o chodnik rozbija się kropla.

Tamburynem gałęzi dłoń rytmicznie trzęsie –

Cała przestrzeń w tych dźwiękach tonęła i mokła.

 

A trójkąty muzyczne z traw tony strącają,

Metalicznym oddźwiękiem w źdźbłach je rozsypując.

Kastaniety w muzykę galopem wkraczają,

Potrząsając kroplami i deszczem skapując.

 

Wtem do taktu się drumla rytmicznie wynurza.

Nieba płyną na ziemię pasmem wodospadów.

Mój krok akordeony w kałużach pobudza,

A liście wibrafonem stały się opadów.

 

Ksylofony zadrżały w krzewach dzikiej róży.

Witki wierzby, jak struny harfy przepłoszonej,

Której dźwięk chmur posępnych nawałnicę wróży,

Świszczą wiatru harmonią nuty roztańczonej.

 

Nagle… gong! – i lunęło wody rozpryśnięciem,

Co, jak sztormem, połknęła przestrzeń przestraszoną.

Moja dusza i ciało opływane szczęściem

Były niczym płód, który zamieszkuje łono.

 

Nic mi nie przeszkadzało i nic nie drażniło.

Wolnym krokiem do domu w ulewie wracałam.

Nic mnie też od natury niczym nie dzieliło - 

Idiofonów, co wokół, z rozkoszą słuchałam..




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz