piątek, 5 marca 2021

MODLITWA EWY

Nad rzeką pod parasolem wierzby płaczącej

Płyną do Boga słowa wdzięczności gorącej.

Ewa włos złotym słońcem czesząc, zaplatając,

W lustrze wody z podziwem na siebie zerkając,

Wygłasza takie mowy i modłom wtóruje:

„Żeś mnie stworzył mój Boże, bardzo Ci dziękuję.

Że będę jutro lepszą, szczerze obiecuję.

Co by zrobił beze mnie chłopina ubogi?

Miałby tylko okropnie zaśmierdziałe nogi,

Przyrodzenie od brudu muchami sklejone,

Włosy pełne wszawicy, lico niegolone,

No!, i nago w ogrodzie, jak dzikus, by latał,

Przypominając sobą jedynie wariata.

A, tak!, żem go, mój Boże, porządnie umyła,

Ogoliła, ubrała i doprowadziła

Do stanu, w którym wreszcie człowiekiem się zdaje

I przynajmniej wyglądem wcale nie odstaje

Od przyjętego, Boże, dawno homo sapiens,

Choć!, nie ukrywam, bywa życie pełne napięć,

Bo mąż, się zdaje, wcale z gałęzi nie schodzić,

Jakoby to uparcie chciał sobie zaszkodzić.

I tak się będzie wadzić, jak dziecko marudne,

W charakterze zawzięte i strasznie paskudne.

Gdziekolwiek by nie stanął, tam ślad swój zostawia:

Brudne skarpety, majtki czy rozlana kawa.

W domu wciąż czegoś szuka, jakby się wprowadził,

Jakby w mieszkanie swoich bagaży nie wstawił.

„Gdzie ręczniki?!” – mnie pyta, choć lat kilkanaście

W tym to samym pokoju, w komodzie są właśnie.

Niczego nie znajduje, a gdy ja podchodzę,

Następuje cud wielki!, mój Ty dobry Boże,

Bo się dziwnym sposobem nagle okazuje,

Że, co on!, od lat szuka, jak migiem znajduję.

Oj, dobrze, żeś mnie stworzył, choć to utrapienie –

Takie chłopa przez życie ciągłe prowadzenie.

On powinien dziękować, żeś mnie mu podsunął,

Bo beze mnie na głowę świat by jemu runął.

Tak mu ugotuję, posprzątam, drogę wskażę,

Jak żyć trzeba, mu wszystko wyłożę, pokażę,

Przypilnuję, by sobie zdrowia nie zmarnował,

Nim się zaopiekuję, jak będzie chorował.

Oj, dobrze, żeś mnie stworzył, bom jest wybawienie

Dla mężczyzny mojego i uszczęśliwienie,

Bo beze mnie by zginął nieboraczek biedny,

Któremu ktoś, jak ja, na co dzień jest potrzebny…”

„Nie chciałabyś – Pan Bóg Ewy wywód przerywa –

Być bardziej, niż jesteś, ładniejsza i szczęśliwa?

Może w swojej urodzie chciałabyś coś zmienić,

Aby relacje z mężem na lepsze odmienić? –

Pyta Pan Bóg niepewnie Adamem przejęty,

Biorąc to pod uwagę mężczyzny lamenty –

Jesteś trochę ostatnio Ewo zaniedbana…”

„Bom jest zmęczona, Boże!, oraz niewyspana! –

Krzyczy Ewa uwagą strasznie rozdrażniona –

Dziećmi jestem od rana po świt obarczona!

A w Adamie mam wsparcie, jak u czterolatka!

Sprzątam, gotuję, piorę, biegam, jak wariatka,

I co palcem nie wskażę, Adam nie wykona.

Moje ciało po ciężkim dniu tyrania kona.

Nie mam czasu, ochoty nóg wydepilować.

Nie dane jest że mi się również umalować.

W pocie czoła pracując, makijaż topnieje.

Później Adam się ze mnie tylko na głos śmieje… -

Rozpłakała się na to udręczona Ewa –

Niechże Pan Bóg się na mnie o prawdę nie gniewa.

Co na sercu żem miała, dziś w szczerości mówię.

Kocham mojego męża, a czasem nie lubię.

Czasem bym go złapała, za łeb wytargała

Lub niekiedy do piersi wdzięcznie przytulała.

A, poza tym… uroda!... I co że mi z tego?!

Jakżeś stworzył mężczyznę w latach ułomnego.

Piękną, zgrabną bym była, lecz na cóż?!, dla kogo?!

Wszak mężczyźni już z wiekiem to niewiele mogą.

Im już tylko prostata, przepuklina ciąży.

Ich instrument niezdolny zawiązać jest ciąży.

Hemoroidy i wrzody jemu dokuczają,

Jądra w stawianiu kroków strasznie przeszkadzają.

Gdybyś tak jego ulepszyć zechciał, mój Boże,

Że to zawsze i wszędzie ukochany może,

To sama bym o siebie, jak trzeba!, zadbała

I na przywary męża bym nie narzekała.”

Pan Bóg westchnął, posmutniał i idzie w zadumie.

Błąd swój to karkołomny teraz już rozumie.

„Czy musiałem to stworzyć ciało z części ciała?

Dziś ważne,  nie co dusza, lecz dupa by chciała

I dlatego mi człowiek nieustannie grzeszy,

W pokucie i w modlitwie haniebnie się spieszy,

A w grzechu się pławi i grzechem delektuje,

Dba o ciało, a duszę strasznie zaniedbuje.

Będę musiał – powiada – restrykcje wprowadzić,

By człowieka na ludzi godnie wyprowadzić.” –

Jak powiedział, tak zrobił – usiadł i napisał!

Mojżeszowi wyjaśnił, kiedy na głos czytał

Każdy paragraf prawa Dziesięciu Przykazań,

W których mieści się sedno Ojcowskich rozważań.

I tak powstał Dekalog dla nas, moi Mili,

Byśmy się polubili i nie pogubili.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz