poniedziałek, 15 marca 2021

DUSZA KRWAWIĄCA

Rozdarta we mnie dusza, jak płótno zmurszałe…

Strzępami białych skrawków wisi na gałęziach.

Wiatr z duszy mej wypruwa nici rozszalałe

Przy żałobnych, niesionych świstem, gwizdem śpiewach.

 

Choć ciało jeszcze młode, dusza mizernieje

Stargana doświadczeniem niebanalnej wagi.

Twarz radością beztroską zda się promienieje,

Lecz pod nią jest oblicze przejrzałej powagi.

 

Los nakarmił mą duszę cierpieniem i bólem,

Zgiął w pałąk plecy duszy krzyżem samotności.

Żebrały kiedyś ręce wyciągnięte czule

O jałmużnę prawdziwej przyjaźni, miłości.

 

Kiedyś były zachłanne na ludzkie relacje,

Lecz wzgardzone i kijem przegnane z pogardą

Drżą palcami, jak liściem jesienne akacje,

Bo świadome, że prosić obłudy nie warto.

 

Pochowała więc dusza swe dłonie w kieszenie

I na obroży cienia ścieżki przemierzając,

Zdzierała swe stopy o ludzkich serc kamienie,

Przed oczami się w końcu w głąb siebie chowając.

 

Dziś nikt jej nie rozumie, nikt jej nie dostrzega

I obca się najbliższym dusza odsłoniła.

Dziś już nie za człowiekiem, lecz za Bogiem biega,

Bowiem się od zniewoleń dusza uwolniła.

 

Dziś, kiedyś zniekształcona, wiele dać nie umie,

Choć bardzo by pragnęła wbrew że rozsądkowi.

Pragnie latać, lecz skrzydła oskubane w tłumie

Każą iść!, ją ściągając z obłoków na nogi.

 

Niejednemu się dusza moja nie podoba

I w niejednym też budzi demony okrutne.

Mija tej duszy mojej jedna, druga doba…

Stawia dusza ma kroki na ziemi wciąż smutne.

 

Nie pasuje tu wcale, choć bardzo się stara

I bezdomną się czuje wręcz w każdej dziedzinie.

Pracą różną w żywocie ma dusza się para,

By być  znacznie lepszą nim z powierzchni nie zginie.

 

Gdzie się dusza podzieje, gdy kokon opuści,

Gdy posłaniec ją śmierci zabierze w nieznane?

Dziś przemawia słowami, na które są głusi

Ci, co nie rozumieją,  że to jej testament.

 

Może, gdyby tak dużo w życiu nie cierpiała,

Gdyby goryczą, żalem się nie przekarmiła,

Tworzyć tego, co w jej sercu, by nie umiała

I uboga, nijaka by po prostu była?!...

 

Może ból ją przebija, bo bardziej wrażliwa?!...

Widzi więcej i czuje niż inne potrafią?

Nieprzewidywalna, dzika – zawsze prawdziwa…

Czy takie dusze łzami nieustannie krwawią?

 

Nie dla niej to w orbicie ziemia się przesuwa

I nie dla niej obłoki białym pachną pierzem.

Z płomieni emocji ma dusza się wynurza,

Raz usta jej grzechem, a raz szepcą pacierzem.

 

Krwawi ta moja dusza z sobą nieszczęśliwa,

Ulgę czując krótką, gdy w wersach się odsłania.

Puka dusza do serc, lecz nikt się nie odzywa.

Puchną palce zdarte, krwawiące od pukania.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz