Kim jesteś? – zapytał chłopiec z wiatraczkiem w
dłoni,
Chabry swoich oczu w me źrenice wtapiając.
Strąciłam włos niesforny z zamyślonej skroni,
Na pytanie chłopczyka nie odpowiadając;
A, gdy odszedł, zamknęłam drzwi do mojej duszy,
Przycupnęłam na krześle w pustym pomieszczeniu
Nieświadoma, że chłopiec najgłębsze poruszy
Zagadnienie o sensie, bo moim istnieniu.
Głowę wsparłam na dłoniach w kielich
rozłożonych,
Wzrokiem błądząc dokoła za odkryciem siebie…
Słowa dwa, a refleksji tyle rozproszonych
Wspomnieniami w emocjach po bezkresnym niebie.
Odkryj mnie… – myślę sobie na siebie zerkając…
Wokół ścian, które szybą się wznoszą ku górze,
Stoję – wiem! – ale ręką gwiazd nieba sięgając.
We mnie ptak pióra swe czyści, kąpiąc się w
chmurze.
Kłębią się we mnie różne obrazy – portrety
Osób, które kocham, których w sobie nie lubię.
Kto jest mną – tą prawdziwą?!... Nie widzę
niestety,
Sama w sobie więc błądzę i wiecznie się gubię.
Sztuka budzi w mej duszy demony, anioły,
A codzienność je karmi emocji paletą.
Tworzą we mnie charakter przeróżne żywioły,
Lecz… to chyba normalne?!, bo jestem kobietą.
Znam siebie – tak to mi się niekiedy wydaje,
Lecz nierzadko zadziwiam moją że świadomość,
Gdy się inną istotą w sobie być wydaję,
Gdy się budzi pobożno – dzika osobowość.
Kim jestem? – pytam siebie z filiżanką w dłoni…
Kawa dawno wystygła i mi nie smakuje.
Zegar czas wskazówkami, jak szalony, goni;
Mnie zaś to, kim jesteś?, natrętnie wciąż nurtuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz