mojemu mężowi
Niczego nie pragnę, prócz czasu z Tobą –
Wspólnych zachodów oraz wschodów słońca,
Kroków stawianych jednakową drogą.
Ty – nurt, ja – woda w Tobie naprzód rwąca.
Niczego nie chcę, prócz Ciebie przy sobie
I dłoni naszych splecionych palcami,
Włosów, co srebrzą się wiekiem na głowie,
I zdjęć zrobionych naszymi oczami.
Niczego nie pragnę, prócz serca Twego,
Na którym kładę skroń myślą strapioną
I które szeptem głosu rytmicznego
Pociesza duszę w Tobie zadłużoną.
Niczego nie chcę, prócz wspólnej herbaty
O świcie, albo wieczorową porą.
Wszyscy kupują swe szczęście na raty,
A moje ręce z Twoich szczęście biorą.
Niczego nie pragnę, oprócz starości
U Twego boku przy wspólnym spacerze,
Prostych, prawdziwych oznak Twej miłości
W nadziei jutra oraz w szczerej wierze.
Kiedy pomyślę, że Cię kiedyś stracę
I że zostanę tu od Ciebie dłużej,
Świadomość tego po kryjomu płacze,
Samotność w bólu niezaradną wróżę.
Oby nam dane było, mój Kochany,
Żyć jak najdłużej, ramię w ramię idąc.
I w przejrzałości ciał przekroczyć bramy
Nieba, z którego ateiści szydzą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz