poniedziałek, 22 marca 2021

TU... A TAM...

W otwartych oknach siadam z filiżanką kawy.

Zamykam oczy i wsłuchuję się w śpiew ptactwa.

Mą twarz dłońmi otula wiatr nader łaskawy,

I tnie ciało podmuchem z dokładnością krawca.

 

Zapach złotej forsycji przyprawia powietrze,

A magnolie koralem pąków obsypane

Zdają się niecierpliwe, choć skulone jeszcze

I jakby guzikami różu pospinane.

 

Żółte suknie żonkili obszyte falbaną

Pochylone w pokorze znad zielonych wstążek

Zdają się jakby słońcem promienieć co rano

W geście głów zastygniętych przy lekturze książek…

 

A, ja mam taką ścieżkę nad Czarną i Krasną,

Które szumnym korytem przecinają łąki –

Wąską ścieżkę porosłą, zdziczałą, lecz własną,

W którą wbija się szpaler z traw pożółkłych słomki,

 

Wokół której się wznoszą sosny rozbujane,

Dęby, jakoby dłonie berło trzymające,

Brzozy, co wierszem szumią niczym obłąkane,

Świerki się w niebo czubkiem igliwia stroszące.

 

Jeszcze tam nie rozkwitła wiosna w pełnej krasie.

Zima krokiem przemierza oszronione pola.

Sen się jeszcze rozciąga na nagiej rabacie.

Echo tęsknotą wiosny, jak szaleniec woła.

 

Głodne sikorki dziobem stukają w parapet.

Wiatr z obłoków rozpruwa śnieżnobiałe pióra.

Mróz się zdaje przemieszczać odgłosami skarpet,

Błądząc głową zadumy w nieprzyjaznych chmurach.

 

Mijam czas i przestrzeni długość, i szerokość,

Będąc ciałem gdzieindziej, duszą w innym miejscu.

Wznoszę się bez problemu na taką wysokość,

Z której patrzę na ziemię, bliską memu sercu.

 

Jestem tu, a tam ja – ta dawna oraz młoda

Z bagażami w dłoni, gotowa do podróży.

Jestem tu, a tam jest moja druga połowa,

Która w przeszłość powraca, gdy oko się mruży.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz