Mała
pszczółka Anastazja,
Którą
niosła, hen!, fantazja,
W
ulu już się przebudziła,
Więc
za wiosną wyruszyła,
Nie
czekając, aby pszczółki –
Anastazji
przyjaciółki
Z
zimy już się przebudziły
I
wraz z nią ul opuściły.
Znana
z tego Anastazja,
Którą
kusi wciąż fantazja,
Niepokornie
i niegrzecznie
Czekać
na nic wcale nie chce,
Więc
wyfruwa po kryjomu,
I
nie mówiąc nic nikomu,
Na
spotkanie rusza wiosny,
Czując
w sercu zew radosny.
Z
ula wnet się wychyliła
I
skrzydełka rozchyliła,
I
uniosła się w przestrzeni,
A
tu wokół… śnieg się mieni,
Mróz
jej czułki podszczypuje,
Wiatr
ją chłodem w odwłok kłuje,
Płatkiem
sypią się niebiosa.
Drży
od zimna pszczółka bosa.
Gdzie
przycupnąć? Gdzie się schować?!
Nie
chce pszczółka zachorować.
Lata,
szuka więc schronienia…
Wnet!,
się świat w śnieżyce zmienia.
Jak
nie huknie!, nie zawieje…
Świszczą
wrogo białe knieje.
Zamieć
batem wymachuje.
Mróz
w szaleństwie jej wtóruje
I
dołączył do tej spółki
Wiatr,
co dmuchnął w skrzydła pszczółki,
Więc
się pszczółka potoczyła
I
do sopla przykleiła.
Co
to będzie?... Co to będzie?... –
Lament
żalu słychać wszędzie.
Pszczółka
płacze przyklejona
I
przy soplu uwięziona.
Czyżby
wiosna się spóźniła,
Że
się zima panoszyła?!
Z
soplem walczy mała pszczółka,
Czyniąc skrzydłem drobne kółka,
Lecz odwłokiem przymarznięta,
Sytuacją swą przejęta
Przerażenie w sercu czuje,
Coraz ciszej popłakuje.
Połknie pszczółkę sroga zima.
Taka w skutku to przyczyna,
Gdy się czyni według siebie,
Choć o wszystkim jeszcze nie wie,
Gdy dorosłych nie szanuje,
Tacie, mamie dokazuje.
Biedna pszczółka, bo niegrzeczna,
Wobec wszystkich krnąbrna, sprzeczna.
Co tu robić? Co tu czynić?
Siebie tylko może winić
Za bezmyślność i głupotę,
Do swobody też ochotę.
Biedna pszczółka Anastazja…
Gdzież podziała się fantazja,
Co ją kusi i buntuje,
Do zabawy nawołuje?!
Wbrew to samej Anastazji
Przyjaciółki to w fantazji
Mała pszczółka nie znajduje,
Więc w niedoli popłakuje,
A jej lament wiatr rozsiewa,
Żalem krusząc nagie drzewa.
Na te jęki i wołania
Z domu człowiek się wyłania
I postrzega, że do sopla
Przyklejona, niby kropla,
Mała pszczółka drży zmarznięta,
Sytuacją swą przejęta.
Urwał sopel, jak ząb dachu
I z odwagą, i bez strachu
Na blat stołu go położył,
A gdy sopel się rozłożył
Plamą wody na obrusie,
Człek pochylił krągłą buzię,
Obserwując małą pszczółkę,
Którą z stołu wziął na półkę
I osuszył, uratował
I do ula szybko schował.
Nie rób nigdy, co uważasz,
Bo na troski się narażasz.
Czyń, co radzą ci mądrzejsi,
Doświadczeni, doroślejsi.
Nie bądź niczym Anastazja,
Bo nierzadko to fantazja
Swym podstępem pomalutku
Wpędzi cię w pułapkę smutku.
Słuchaj zawsze mamy, taty,
By twój pomysł to pstrokaty
Nie zapędził cię w kłopoty
Wbrew zakazom, dla ochoty.
Teraz pszczółka Anastazja
Zważa, co też jej fantazja
Lekkomyślnie podpowiada.
Wie, że w życiu jedna rada
Najważniejsza zawsze bywa –
Kto niegrzeczny, ten przegrywa.
Iza cudowne przesłanie
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci BARDZO serdecznie
OdpowiedzUsuń