Żegnaj domie rodzinny, w którym dorastałam,
W którym tak niewiele i dużo otrzymałam.
Żegnaj, bo już nie wrócę, by zostać na stałe.
Pamiętam to, co gorzkie, i to, co wspaniałe.
Żegnajcie świętokrzyskie lasy rozbujane,
Wiatrem wiosny i zimy bezwzględnie smagane.
Żegnajcie ptaki moje rozsypane wszędzie.
Smutno mi bez was w życiu mym codziennym
będzie.
Żegnaj ziemio pachnąca grzybnią oraz ziarnem.
Żegnajcie mgły nad trawą puchate i parne.
Żegnajcie kołnierze śniegu i kwiaty polne
I wy motyle, pszczoły, komary namolne.
Żegnaj sarno, która wychylasz się z ukrycia
I ty zającu drżący przed utratą życia.
Żegnajcie dziki, wilki, sosno rozśpiewana,
Koralem szyszek pięknie udekorowana.
Żegnajże rzeko Czarna z Krasną skrzyżowana
I kapliczko przydrożna wstążką obwiązana,
I żegnajże kościółku na Starej Wsi, który
Dzwonnicą strzelistą płoszysz rozgniewane chmury.
Żegnaj echo, co pieniem koguta rozbrzmiewasz
Oraz szelestem liści, szumem wody śpiewasz,
I co trajzegi dźwigasz ostre ujadanie,
A wieczorową porą świerszczyków cykanie.
Żegnaj borówko, jagodo oraz jeżyno,
Żurawino i lipo, leszczyno, tarnino,
Bzie brzemiennych pomponów, kwitnący jaśminie,
Maciejko, zapach której pod oknami płynie.
Żegnaj wrzosie lilowy, pierwszy listopada,
Który to pacierzami z Niebem szeptem gada,
I wy chryzantemy, bratki, znicze płonące
I płomieniem pamięci groby gorejące.
Żegnaj moja młodości już tam zostawiona,
Wspomnieniami, zdjęciami w sercu utrwalona…
Wschodząc słońce mej duszy dorodnie dojrzało.
Jakich i ile jeszcze przeżyć mi zostało?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz