poniedziałek, 22 lutego 2021

GRZESZ-NIC!-A

Panie, który wbijasz w me skronie cierń sumienia

I oplatasz refleksją głowę ociężałą,

Który patrzysz w me oczy źrenicą milczenia…

Wciąż daję Ci Panie siebie samej za mało.

 

Panie, łzą całujący wargi rozbiegane,

Co rzadko na swych skrzydłach niosą szept pacierza,

A częściej wypluwają słownictwo zbrukane…

Moja dusza się Tobie ciągle sprzeniewierza.

 

Panie, którego krople Krwi skórę zraszają,

Perłą lepką, jak miodu, na mnie z Ciebie lecą

I które mój krwioobieg Panie rozpalają…

Czemu wbrew mojej woli we mnie działać nie chcą?

 

Panie, co ramionami wciąż mnie obejmujesz,

Jak kochający Ojciec ukochane dziecko…

Co też umiłowany Jezu Chryste czujesz,

Gdy się wobec Ciebie zachowuję zdradziecko?

 

Panie, którego dłonie gwoźdźmi naznaczone

Ze zmartwionego czoła kłopot odgarniają

I pocieszeniem ciepła koją moje skronie…

Moje ręce Twych dłoni wciąż się nie trzymają.

 

Panie, który nogami wyrastasz z pnia Krzyża

I który Krwi żywicę z śródstopia wyciskasz…

Jestem solą w Twych ranach jakoby pokrzywa,

A mimo to wciąż Tobie bezgranicznie bliska.

 

Panie, co Miłością płoniesz niczym ofiara

Całopalenia za nas i za nasze życie…

Tak niewielu być z Tobą choć chwilę się stara,

A tak wielu jest chwastem w dojrzałym pszenżycie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz