środa, 24 lutego 2021

NIE MA CIEBIE...

z dedykacją dla mam, które straciły dziecko

Nie ma ciebie, a jesteś bardziej jednak przy mnie,

Jak przenigdy nie byłeś wszak do owej pory.

Każdy zwykły dzień za dniem przemija bezczynnie

W asyście pogody, co zmienne ma humory.

 

W szyby się wtapia słońce, jakoby bursztynem,

A ja widzę łez krocie spadające z nieba,

Tuląc w matczynych ramionach smutku przyczynę,

Której dusza żałobne pieśni cicho śpiewa,

 

Kołysząc cię w kolebce, w wspomnień zawiniątku

Z kołysanką na ustach, co kroplą jest soli,

Czytając ulubione bajki od początku –

Wszystko to trzymam w sercu, choć to bardzo boli.

 

Obok puste łóżeczko i samotne łóżko…

Na blacie stoi twój kubek, zdjęcie ze szkoły.

W twym pokoju bezdennie jest i strasznie głucho,

Chociaż w kątach słyszę głos twój ciągle wesoły.

 

Nierzadko na twej poduszce głowę swą składam,

Chcąc uchwycić twój zapach w powietrzu, twój dotyk…

I szeptem, wtulona w twą kołdrę, opowiadam,

Czując twe bicie serca, twego wzroku promyk.

 

Rosa zwilża me oczy rzęsą zawiązane

I strumieniem się wkrada w wargi zaciśnięte.

Dni bez ciebie nie są,… nie będą takie same

Przez me serce na dwie części bólem rozcięte.

 

Patrząc na trawę, widzę pierwsze twoje kroki.

W szumach, szelestach wiatru twój głos wyłapuję.

W toni wody, co płynie, dostrzegam twe oczy…

Wszędzie za tobą błądzę i cię poszukuję.

 

Babie lato palcami w ciszy celebruję,

Wyobrażając sobie ciebie w siwych włosach.

Grzebieniem mych opuszków skroń twą rozczesuję…

Ma tęsknota za tobą mdleje w bólu, szlocha…

 

Oby przetrwać dzień cały, przespać noc nieczule,

Oby popchnąć czas kołem, niech leci z urwiska.

Me cierpienie na piersi rozrywa koszulę

I szponami samotność w me ciało się wciska.

 

Nie ma ciebie, a jesteś bardziej jednak przy mnie,

Jak przenigdy nie byłeś, choć zawsze obecny.

Czekam w cierpieniu, kiedy życie me przeminie,

By cię objąć, przytulić, wiedzieć, żeś bezpieczny.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz