z dedykacją dla mam, które straciły dziecko
Nie ma ciebie, a jesteś bardziej jednak przy
mnie,
Jak przenigdy nie byłeś wszak do owej pory.
Każdy zwykły dzień za dniem przemija bezczynnie
W asyście pogody, co zmienne ma humory.
W szyby się wtapia słońce, jakoby bursztynem,
A ja widzę łez krocie spadające z nieba,
Tuląc w matczynych ramionach smutku przyczynę,
Której dusza żałobne pieśni cicho śpiewa,
Kołysząc cię w kolebce, w wspomnień zawiniątku
Z kołysanką na ustach, co kroplą jest soli,
Czytając ulubione bajki od początku –
Wszystko to trzymam w sercu, choć to bardzo
boli.
Obok puste łóżeczko i samotne łóżko…
Na blacie stoi twój kubek, zdjęcie ze szkoły.
W twym pokoju bezdennie jest i strasznie
głucho,
Chociaż w kątach słyszę głos twój ciągle
wesoły.
Nierzadko na twej poduszce głowę swą składam,
Chcąc uchwycić twój zapach w powietrzu, twój
dotyk…
I szeptem, wtulona w twą kołdrę, opowiadam,
Czując twe bicie serca, twego wzroku promyk.
Rosa zwilża me oczy rzęsą zawiązane
I strumieniem się wkrada w wargi zaciśnięte.
Dni bez ciebie nie są,… nie będą takie same
Przez me serce na dwie części bólem rozcięte.
Patrząc na trawę, widzę pierwsze twoje kroki.
W szumach, szelestach wiatru twój głos
wyłapuję.
W toni wody, co płynie, dostrzegam twe oczy…
Wszędzie za tobą błądzę i cię poszukuję.
Babie lato palcami w ciszy celebruję,
Wyobrażając sobie ciebie w siwych włosach.
Grzebieniem mych opuszków skroń twą rozczesuję…
Ma tęsknota za tobą mdleje w bólu, szlocha…
Oby przetrwać dzień cały, przespać noc nieczule,
Oby popchnąć czas kołem, niech leci z urwiska.
Me cierpienie na piersi rozrywa koszulę
I szponami samotność w me ciało się wciska.
Nie ma ciebie, a jesteś bardziej jednak przy
mnie,
Jak przenigdy nie byłeś, choć zawsze obecny.
Czekam w cierpieniu, kiedy życie me przeminie,
By cię objąć, przytulić, wiedzieć, żeś
bezpieczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz