wtorek, 28 kwietnia 2020

WYDAJE SIĘ


Niby się wszystko wydaje w porządku…
Świat budzi blada powieka błękitu,
Spod której zerka źrenica Rozsądku,
Noc rozrzedzając złotym światłem świtu,

Drobniutkim deszczem niczym łzami z oczu
Zwilża spragnione ziemi usta w krzyku
I troskliwością wzruszonego wzroku
Niesie w spojrzeniu świat jakby w koszyku,

Lecz… dziwna szarość wypływa z ukrycia,
Która to piękno całe mgłą zasłania
I akcentuje powierzchowność życia,
Wprowadza cienie rytmem kołysania

I tym łagodnym krokiem nieistnienia
Wchodzi w scenerię wszystkich krajobrazów
I mimowolnie tło natychmiast zmienia,
Choć jest uchwytna przez zmysł nie od razu;

A wówczas widzisz, że kształt się rozmywa,
Że niewyraźne stają się kontury,
Że każda barwa blado się rozpływa
I tworzy obraz bardziej niż ponury,

A wówczas widzisz, że to tylko odcień
Czegoś, co ponad nami i wszechświatem,
Że właśnie gaśnie bezpowrotnie twój dzień
I noc, co zwykła się z nim splatać w kratę.

Ciągle dążymy do czegoś zawzięcie,
Ciągle zmierzamy w miejsca całkiem obce,
W odblasku świateł chcemy widzieć szczęście,
Zapominając, że to gwiazd tysiące,

Które nas teraz wokół otaczają
I zalewają falą prostych życzeń,
Niemo na ziemię bezpłodne spadają
I okradają z marzeń mnóstwo istnień.

Niby się wszystko wydaje w porządku,…
Lecz czy na pewno takim pozostaje?
Wiele robimy i to bez Rozsądku,
Więc nam samotność karty już rozdaje

I choćby w tłumie bliskich sercu osób,
I choćby z śpiewem czy tańcem na nogach,
Zawsze odległy będzie dla nas sposób,
Jak wytłumaczyć w kilku, łatwych słowach:

Czego pragniemy i za kim tęsknimy?,
Czego szukamy tu, teraz, w tym pędzie?,
Dlaczego dużo bezmyślnie tracimy?,
I… co też z nami choćby jutro będzie?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz