wtorek, 2 lipca 2019

ODCHODZĘ...


Odchodzę… czuję, że odchodzę,
Chociaż nie chcę!, lecz widać… muszę.
Wiem wbrew sobie, że jestem w drodze
Nawet, jeśli się nie poruszę.

Wszystko wokół jakby odpływa,,
Filmem zdjęć mija za plecami.
Mimo wszystko jestem szczęśliwa,
Nieprzejęta tymi faktami.

Spakowałam neseser w podróż,
Biorąc kila niezbędnych rzeczy,
I z filiżanką wywaru z róż
Stoję w oknie jak w blasku świecy.

Wszystko mija,… przemija w ciszy
Jak na niebie senne obłoki.
Nikt tych kroków czasu nie słyszy,
Podziwiając zmienne widoki.

Mżawką sekund odmierza życie
Los, co zda się być komornikiem
Notującym skrzętnie w zeszycie
To, co bywa mym pamiętnikiem.

Już się mieni paletą liści
Świat iskrzący łzami wzruszenia…
Dzień wczorajszy ledwo się przyśnił
W zieloności swego odcienia,

A dziś szronem się srebrzą drzewa,
Mrozem pachnie rześkie powietrze
Echo głucho, bezdźwięcznie śpiewa
Kartkowane w gałęziach wiersze.

Zegar sercem swej niewierności
Wystukuje godziny w locie…
„Żegnaj – szepczę – moja młodości.
Przyjmij mojej wdzięczności krocie.”

Filiżankę odkładam na stół
I apaszką otulam szyję.
Słyszę stukot rozpędzonych kół…
Czy odeszłam?!... czy jeszcze żyję?...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz