poniedziałek, 29 lipca 2019

BYĆ MOŻE


Mówisz, że nie masz czasu i że w wielkim pędzie
Dzień gościsz, który właśnie bezwzględnie zachodzi.
Umierasz wciąż się troszcząc, co też jutro będzie?!,
Nieświadom, iż to jutro właśnie nie nadchodzi.

Zdobywasz zakrętami łamaną codzienność.
Przemijasz, zostawiając pięć minut żałoby.
Nie widzisz, że czas tylko trąca o bezczelność:
Dziś prawie już cię nie ma – wczoraj byłeś młody.

Być może kilku będzie za tobą rozpaczać.
Być może parę osób wspomni cię w rozmowie.
Nie będziesz już w te miejsca w żaden sposób wracać.
Nikt twego też imienia głośno nie wypowie.

Na co więc tobie bagaż niepotrzebnych rzeczy,
Ręce obładowane banalnym ciężarem?!
Gaśniesz i twa świadomość temu nie zaprzeczy.
Czemu żyjesz w pośpiechu, a przez to niedbale?

Los – lichwiarz marnym groszem wylicza godziny.
Odsetek pewnie nigdy nie spłacisz wbrew sobie.
Umierasz tak po prostu bez ważnej przyczyny.
Na pewno ktoś się zjawi w tym miejscu po tobie.

Ty będziesz tylko płytą z imieniem, z nazwiskiem,
Ze zdjęciem, które kiedyś będzie nieczytelne.
Być może cię nawiedzą osoby ci bliskie,
A może… mchem obrosną litery kamienne?...

Zatrzymaj się na chwilę i pomyśl o sobie.
Za tobą kawał drogi we mgle się zaciera,
Przed tobą kilka kroków może równych dobie,
A obok śmierć łakomie na ciebie spoziera.

Czy warto biec na oślep, nie wiedząc co dalej?!
Być może tylko przepaść jest już pod stopami.
Czy nie chcesz żyć prawdziwie i znacznie zuchwale,
Nie dręcząc się zbędnymi w czasie bagażami?

Rozejrzyj się i poznaj twarz i zapach wiatru,
I pozwól, by dotykiem cię objął przyjaźnie,
I oddaj się z ufnością prawdziwemu światu,
Odrzucając społeczne presje czy fantazje.

Zatrzymaj się w bezruchu i trwaj tak… godzinę.
Niech deszcz złotych promieni obmyje ci skronie,
A poznasz jak smakują doznania szczęśliwe
I szczęściem tym zapełnisz swe splecione dłonie.

Nie ruszaj się, nie lękaj i daj się prowadzić
Przez ciszę, która więcej ma do powiedzenia
Niż usta, gdyż te mogą ci jedynie wadzić
W zdobyciu szukanego stanu ukojenia.

W ulewie zmyj i z ciała, i z zmęczonej duszy
Otarcia, poranienia i kurz twej wędrówki.
Zobaczysz!: nim się w tobie jakaś myśl poruszy,
Przeskoczysz grawitację i błędne wskazówki,

Znajdziesz się ponad wszystkim, co cię zniewalało,
Jakbyś w ramionach skrzydła poczuł na wolności,
Uwolnisz się od tego, co cię zasmucało,
Poznasz, czym naprawdę jest sens twej istotności.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz