środa, 3 lipca 2019

SIANOKOSY


W fali zielonej traw roztańczonych
Korale kwiatów się unosiły
I na przestrzeniach szumem niesionych
Jak baletnice w tańcu się wiły,

A echo niosło w błękitu tonie
Odgłosy kosy oklepywanej…
Gdzieś u sąsiada parskały konie
Mierząc połacie ziemi oranej.

A nad łąkami, na tafli nieba
Drobny ptaszyna bujał skrzydłami,
Jakby niczego się nigdy nie bał
Prężył swe piórka pod obłokami

I nic kompletnie nie przeczuwając,
Na straży swego gniazda w traw splocie,
Tańczył w promieniach, wdzięcznie śpiewając
I się pluskając w słonecznym złocie.

I w tych beztroskich nutach muzyki
Ciągnęły sznurem baby na łąkę,
Niosąc jedzenia pełne koszyki
I grabie zębem w górze sterczące,

A tuż przed nimi chłopy z kosami,
Z drewnianym wózkiem o jednym kole,
Dzieci pędzące w dal podskokami –
Ich rozbawienie, śmiechy, swawole.

I wtem!, świst ostrza, co trawę ścinał
Ciszę przeganiał gdzieś w świata strony
I tym sygnałem pracę zaczynał
W dal ostrzegawczo echem niesiony.

Soczysty zapach zielonych soków
Wiatr orzeźwieniem hojnie przyprawiał
I w staranności kroczek po kroku
Wszem pod stopami się rozprowadzał.

I źdźbła, łodygi suszone słońcem,
Przez sen w ramionach z troską tulone,
I wozy w pędzie kołem trzeszczące
A na nich siano w kopach wiezione.

Po bokach wozu dzieci biegały,
Płosząc radością wszelakie dźwięki.
W drodze powrotnej na wóz siadały,
Który rozsiewał zmęczenia jęki.

A, gdy w południe słońce na szczycie
Wszem obwieszczało, że jest południe,
Zatrzymywało się w pędzie życie
Na kocu, który ścielił się schludnie

I pajdy chleba smalcem przykryte
Jadło się z wielką wręcz zachłannością,
I ogóreczki skórki pozbyte,
Kiełbasy pęta rwane z wdzięcznością.

A wieczorami, gdy świerszcze grały,
Wilgotne trawy zgrabione w kopy
Z błogą ufnością w sen zapadały,
Dzieci gubiły swych śladów stopy

I echo gnało ich wdzięczne śmiechy,
Ganiając usta piskiem budzone,
I świat wirował w rytmie uciechy
Jak karuzeli koło szalone…

Dzisiaj znużone bywają łąki
Traktorem w ciszy sprawnie koszone.
Nastał z radością moment rozłąki,
Więc to, co piękne, jest już skończone.

Wspomnienie tylko gdzieś się pojawia,
Kiedy tęsknota na trawach spocznie –
Wówczas, jak przez mgłę, przeszłości zjawa
Przez kopy siana biega swobodnie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz