czwartek, 9 listopada 2023

OSA Z FOCHEM U NOSA

Wyleciała z domu osa

Nadąsana niebywale,

Z fochem więc unosi nosa,

Skrzydełkami zaś zuchwale

Macha, brzęcząc dokuczliwie

Jakby wszystkich ostrzegała,

Że odniesie się złośliwie,

Jeśli tylko będzie chciała,

Do każdego, kto ją trąci,

Choćby muśnie przypadkowo,

Bo ją dziś potwornie korci -

Nawet dręczy gorączkowo -

Żeby wyżyć się na słabszym,

Dać emocjom upust wszelki.

Gniewem wszak targana strasznym

Czuła upór w sobie wielki,

Niemożliwy do odparcia,

Co ją zmuszał do zaczepki,

Aby doszło dziś do starcia,

Do (co najmniej!) ostrej sprzeczki.

Lecąc, więc się rozglądała

Dookoła bardzo bacznie.

Z zawziętością tak szukała

Kogoś, z kim spór o nic zacznie.

Wtem ramieniem ją zaczepił

Niespodzianie wiatr w pośpiechu.

Wzrok struchlały w osę wlepił,

Przy nieśmiałym zaś uśmiechu

Prosił ją o wybaczenie,

Mówiąc, że jest już spóźniony.

W osie wrzało oburzenie.

Widząc wiatr w skłonie schylony,

Wysunęła żądło długie,

Zacisnęła dłonie w pięści

Zakręciła się na czubie,

Przy odwłoku co się mieści,

I jak szpadą nim poczęła

Machać, świstać i przebijać

Wiatr, na który się zawzięła,

Co się zaczął kulić, zwijać,

By uchronić się przed osą,

Co go żądłem nakłuwała.

W końcu uciekł przed nią boso.

Osa sama więc została

I choć wiatr w świat, hen!, pognała,

Nie pozbyła się wściekłości.

Zatem znów się rozglądała,

By policzyć komuś kości.

Nagle w dali zobaczyła

Na stokrotce biedroneczkę.

Żądło chwilę naostrzyła

I wcisnęła swą szpileczkę

W odwłok małej biedroneczki,

Która w niebo poleciała,

Pogubiwszy swe kropeczki,

Skrzydełkami pomachała

I jęczała, wyła z bólu,

Echem siejąc swe lamenty.

Aż zawrzało z trwogi w ulu.

Gdzie rój pszczół żalem przejęty

Skrzyknął nagle się w szeregi,

Aby osę precz przegonić.

I dostała osa cięgi,

Gdyż nie mogła się osłonić

Od nadmiaru żądeł wkoło,

Co jak igły się wkuwały

W brzuszek, odwłok, kark i czoło,

I gdzie tylko miejsce miały.

Z trudem osa się wymknęła,

Z kręgu pszczół się wyśliznęła,

Na skrzydełkach przefrunęła

I w krzew róży się wepchnęła.

W zwoju liści się schowała,

Co był gęsto poplątany.

Żądła z siebie wyciągała,

Opatrując w płaczu rany.

Wtem się pasikonik zjawił,

Główką kręcąc ze współczuciem

I te słowa osie prawił

Z delikatnym doń wyczuciem:

"Trzeba znaleźć w sobie siłę,

By drugiemu że nie czynić

Tego, co tobie nie miłe.

Teraz siebie możesz winić

Za to, co cię dziś spotkało.

Jakżeś żądłem wojowała,

To się żądłem ci dostało."

Wtem się osa rozpłakała.

Morał z tego płynie taki:

Kiedy innych nie szanujesz,

Ból się tobie da we znaki.

Coś złe zrobił - pożałujesz.

Dobro czyniąc zaś, zyskujesz,

Choć to nie jest łatwe wcale.

Kiedy podle postępujesz,

Nieszczęśliwym jesteś stale.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz