Jakoś mi przykro w tej chwili.
Szłabym bez celu przed siebie
W myślach jak w szumie motyli
Z głową w łkającym niebie.
Nie umiem tego opisać
I nie potrafię oswoić,
Nie umiem się też odnaleźć,
By duszę drżącą ukoić.
Gdzieś się wyrywa szalona,
Trzepocząc w ciele skrzydłami,
Jakby w błękity ciągniona
Silnymi serca linami.
Kołysze się na sznureczkach,
Wyciąga żebraczo dłonie.
Na papierowych chusteczkach,
Odciskam to, co w niej płonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz