Chciałabym hałas zamknąć do butelki
I korkiem zdusić do szyjki wciśniętym,
By nie wyciekał jakoby z muszelki
Szum wód bezdennych, będąc w niej zaklętym.
Szklane naczynie bym ometkowała,
By nikt otworzyć się go nie pokusił.
Na etykietce bym narysowała
Człowieka, co się śmiertelnie zasmucił.
Później z zamachem wręcz nadludzkiej siły
Butelkę w wszechświat z pluskiem bym wrzuciła.
Niechby ją muły ciemności spowiły,
Aby na Ziemię nigdy nie wróciła,
Choćby ją fale od dna odklejały,
Kołysząc gęstą zawiesiną mroku,
I nieważkością choćby podmywały.
Niech ta butelka będzie obca oku.
Niechaj przepadnie wkopana w maź czarną,
Której spirale galaktyk nie sięgną.
Niechaj ma szansę wykopalisk marną,
A dni niech w ciszy błogostanie pełzną,
By zgrzyt ziarenek gruntów pękających,
W które się wtapia zimnej rosy mżawka
Z sykiem fajerek pod kroplą stygnących,
Był wyczuwalny jak drobna przystawka,
Co delikatnym smakiem zapowiada
Ucztę dla zmysłów iście niepojętą.
Człowiek w zadumie do stołu zasiada...
I celebruje dźwięków czyste piękno,
Słysząc z łoskotem igły przebijane
Kiełków, co które wiatry rozczesują.
Słychać i płatki kwiatów rozchylane
Jak na przestrzeni mięciutko dryfują,
Kiedy powietrze pod kadłub ich wpływa
I lekkim pluskiem o burtę chlupocze,
Po czym wstydliwie na boki odpływa...
I znów podpływa, i... chlapiąc, trzepocze
Jakoby flagą do masztu przypiętą,
Która się w łoskot piór mewich wplątuje.
Słychać obłoków kokardę rozpiętą,
Co obrót Ziemi wstążką rozwiązuje
I ją rozciąga po błękitach nieba
Przezroczem tiulu upiętego w tutu...
W ciszy przeoczyć się niczego nie da
Mimo oporów niezdolnego słuchu.
W niej się objawia, co nieodgadnione.
Świat nawet zda się mówić ludzkim głosem.
W ciszy się mnoży to, co nieskończone,
I brzęczy jako sakwa złotym groszem.
W niej nic nie umknie i nic nie przepadnie.
Wszystko ma bowiem nazwę określoną.
Cokolwiek w ciszy na puch miękko spadnie,
Trąca wibracji strunę przeczuloną.
Takiego właśnie czasu mi potrzeba,
W którym imiennie broni się istnienie,
W którym przegapić się niczego nie da,
Bo w ciszy wszystko ma wielkie znaczenie.
Z tego powodu wrzawę i zgiełk miasta
Niczym wciśniętą w butelkę przestrogę,
Że nikt w hałasie i pędzie nie wzrasta,
Dalej cisnęłabym ją niźli mogę,
By na dnie głębin legła niezmierzonych
Pokryta piachem, glonem porośnięta,
By w tok codziennych spraw niezałatwionych
Wplotła się cisza krystalicznie dźwięczna.
W niej tylko człowiek rozpoznać się może,
Świadomie przeżyć czas mu wydzierany.
Niech więc się zgiełku miast rozstąpi morze
I niech świat ciszą zostanie zalany,
By w tej powodzi różnorodnych tonów
Usłyszeć myśli oraz serca bicie,
By móc się wreszcie poczuć niczym w domu,
W którym prawdziwe rozgrywa się życie.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz