poniedziałek, 19 lutego 2024

OCZYSZCZENIE

Chciałabym hałas zamknąć do butelki

I korkiem zdusić do szyjki wciśniętym,

By nie wyciekał jakoby z muszelki

Szum wód bezdennych, będąc w niej zaklętym.


Szklane naczynie bym ometkowała,

By nikt otworzyć się go nie pokusił.

Na etykietce bym narysowała

Człowieka, co się śmiertelnie zasmucił.


Później z zamachem wręcz nadludzkiej siły

Butelkę w wszechświat z pluskiem bym wrzuciła.

Niechby ją muły ciemności spowiły,

Aby na Ziemię nigdy nie wróciła,


Choćby ją fale od dna odklejały,

Kołysząc gęstą zawiesiną mroku,

I nieważkością choćby podmywały.

Niech ta butelka będzie obca oku.


Niechaj przepadnie wkopana w maź czarną,

Której spirale galaktyk nie sięgną.

Niechaj ma szansę wykopalisk marną,

A dni niech w ciszy błogostanie pełzną,


By zgrzyt ziarenek gruntów pękających,

W które się wtapia zimnej rosy mżawka

Z sykiem fajerek pod kroplą stygnących,

Był wyczuwalny jak drobna przystawka,


Co delikatnym smakiem zapowiada

Ucztę dla zmysłów iście niepojętą.

Człowiek w zadumie do stołu zasiada...

I celebruje dźwięków czyste piękno,


Słysząc z łoskotem igły przebijane

Kiełków, co które wiatry rozczesują.

Słychać i płatki kwiatów rozchylane

Jak na przestrzeni mięciutko dryfują,


Kiedy powietrze pod kadłub ich wpływa

I lekkim pluskiem o burtę chlupocze,

Po czym wstydliwie na boki odpływa...

I znów podpływa, i... chlapiąc, trzepocze


Jakoby flagą do masztu przypiętą,

Która się w łoskot piór mewich wplątuje.

Słychać obłoków kokardę rozpiętą,

Co obrót Ziemi wstążką rozwiązuje


I ją rozciąga po błękitach nieba

Przezroczem tiulu upiętego w tutu...

W ciszy przeoczyć się niczego nie da

Mimo oporów niezdolnego słuchu.


W niej się objawia, co nieodgadnione.

Świat nawet zda się mówić ludzkim głosem.

W ciszy się mnoży to, co nieskończone,

I brzęczy jako sakwa złotym groszem.


W niej nic nie umknie i nic nie przepadnie.

Wszystko ma bowiem nazwę określoną.

Cokolwiek w ciszy na puch miękko spadnie,

Trąca wibracji strunę przeczuloną.


Takiego właśnie czasu mi potrzeba,

W którym imiennie broni się istnienie,

W którym przegapić się niczego nie da,

Bo w ciszy wszystko ma wielkie znaczenie.


Z tego powodu wrzawę i zgiełk miasta

Niczym wciśniętą w butelkę przestrogę,

Że nikt w hałasie i pędzie nie wzrasta,

Dalej cisnęłabym ją niźli mogę,


By na dnie głębin legła niezmierzonych

Pokryta piachem, glonem porośnięta,

By w tok codziennych spraw niezałatwionych

Wplotła się cisza krystalicznie dźwięczna.


W niej tylko człowiek rozpoznać się może,

Świadomie przeżyć czas mu wydzierany.

Niech więc się zgiełku miast rozstąpi morze

I niech świat ciszą zostanie zalany,


By w tej powodzi różnorodnych tonów

Usłyszeć myśli oraz serca bicie,

By móc się wreszcie poczuć niczym w domu,

W którym prawdziwe rozgrywa się życie.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz