czwartek, 20 stycznia 2022

PRZED SŁOŃCEM

Wokół się błogość spokoju ścieli.

Wiatr jej zaczepić nie ma odwagi.

Świat tkwi w ciemności jakby w pościeli,

W swej naiwności kompletnie nagi,

Czyniąc wrażenie, że wszystko chłonie –

Tak się rozciąga w swym odprężeniu..

Oddech dziecięcą ufnością płonie

W nieskazitelnym myśli milczeniu…

 

Idę chodnikiem pod kapeluszem

Księżyca w pełni, co zda się błądzić.

Łaskoczę niebo drzew pióropuszem.

Cisza się zdaje wciąż za mną chodzić.

 

Wokół zaś błogość nieśmiałym ptactwem

Do konwersacji zmysły zachęca,

Sunie bezdźwięcznie pod latarń światłem

Ciemność z jej ramion, jak płaszcz, rozpięta

Opada płótnem na ziemi skronie,

Piersi jej tuląc strukturą nocy…

Ziemia otwiera zachłanne dłonie,

Zanurza palce w traw bujne włosy.

 

Przechodzę obok i gołą stopą

Dotykam deszczu jedwabnej skóry,

Którego krople ciało me chłodzą,

Mając poświatę gwiazd politury.

 

Wokół natomiast rześkość pulsuje,

W powietrzu świeżym się rozpływając,

Gałązki krzewów szronem maluje,

Jasność księżyca w nim rozpraszając,

I chłodnym nurtem płynie w przestrzeni,

Budząc do życia wszelkie stworzenie,

I srebrnym pyłem skrzy się, i mieni

Jak świec gasnących wątłe płomienie.

 

Wracam do domu nim wstanie słońce

Natchniona porą przed przebudzeniem.

Kipią w mej duszy prądy rzek rwące

Życia i głodem oraz pragnieniem.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz