środa, 5 stycznia 2022

DECYZJA

Chciałabym ludzi przytulić do serca,

Aby już nigdy, nigdy!, nie cierpieli.

Pewnie nie jestem w tej dziedzinie pierwsza,

Bo przecież byli, co tego pragnęli.


Niejednokrotnie milczałam wytrwale,

Znosząc docinki oraz poniżenia.

Ważne, by inni czuli się wspaniale -

Jakoś dam radę w stanie upodlenia.


Zawsze w relacjach byłam tylko sobą,

Nie udawałam, nie grałam pozorów.

Byłam tą samą, co zwykle, osobą

Pełną nadziei, wiary i wigoru.


Zraniona nieraz kogoś tłumaczyłam,

Aby wybielić wodą jego ręce.

Wszystkim zaś wszystko dawno wybaczyłam,

Choć nie chcę z nimi spotykać się więcej,


Bo zrozumiałam, że mam pełne prawo

Być szanowaną wbrew niegodziwości,

Gdyż bycie ze mną nie jestże zabawą

I od każdego żąda wrażliwości,


Więc jeśli nie chcesz iść przy moim boku,

Odejdź i nie pluj w twarz mi nigdy więcej,

Znajdź sobie hobby zgorzkniały człowieku

I zweryfikuj wpierw własne intencje.


Ja nic nie mówię – nie chcę cię osądzać,

Ale oceniam: Nie jest nam po drodze!

Nie możesz zatem nic ode mnie żądać.

Dla konia trzymaj swego ego wodze.


Ja cię zostawiam i drzwi zatrzaskuję.

Nie chcę ci czasu więcej już poświęcać.

Niczego również też nie oczekuję.

Szukam jedynie w towarzystwie szczęścia,


Więc trzymam z Tymi, którzy mnie traktują

Jak sami chcieliby być traktowani,

Którzy mnie szczerze, prawdziwie szanują

I wszędzie, zawsze są wciąż tacy sami.


Ty ciągle bierzesz, nic w zamian nie dajesz

I na ramionach mych chcesz się wywyższać.

Myślisz, że dobrem od wszystkich odstajesz,

Choć rzeczywistość jest naprawdę przykra.


Żegnam! - Bóg z tobą, zgorzkniały człowieku,

Który zazdrością i mściwością kipisz.

Oj, biedny jesteś nadal mimo wieku,

Bo czubek nosa tylko swego widzisz.


Nie bądź zdziwiony, gdy, milcząc, odejdę,

Zniknę z twojego codziennego życia.

Resztę mej drogi z tymi tylko przejdę,

Przy których zawsze nadzieja rozkwita,


Z nimi chcę dzielić znoje i radości,

Z nimi chleb łamać, choćbym okruch zjadła,

Z nimi dojrzewam w wierze i miłości,

Bo w nich nadzieja – siła nie wyblakła.


Ruszam z dobytkiem na zgarbionych plecach,

Bo mnie do lotu szczodrze motywują

Ci o gorących, kochających sercach,

Którzy się we mnie orła dopatrują.


Żegnaj! ty, który przedmiot we mnie widzisz,

Z podmiotowości wiecznie mnie okradasz.

Szczerze współczuję, że wciąż się nie wstydzisz

Tego, iż gardząc drugim, siebie zdradzasz.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz