środa, 13 października 2021

WYCISZENIE

Nade mną niebo w posępnym nastroju

A w deszczu liści chodzę bez pośpiechu.

Róże straszące cierniami w powoju

Zdają się płakać krwią ludzkiego grzechu,

 

A w ich koronie włos iskrzy siwizną

Babiego lata strzępkiem rozczesany.

Pęd róży zda się naznaczony blizną,

Bo tu i ówdzie rośnie popękany.

 

Na rozłożystych jego przedramionach

Siedzi ptaszyna wielkości orzecha…

Patrzę w tą różę, co jak Jezus kona

Oraz na spokój snem uśpiony czeka,

 

I mimowolnie wpadam w zadumanie

Nad tym, co w życiu jest naprawdę ważne,

I mnie ogarnia mocne przekonanie,

Że gromadzenie dóbr, pośpiech są straszne,

 

Bowiem w tym pędzie człowiek się zatraca,

Nie zauważa wokoło niczego

Jakby zaszczuty: „Praca! Praca! Praca!”

I wciąż zachłanny na coś bogatszego,

 

I zniewolony społecznym przymusem

Do wdrapywania się wyżej, i wyżej,

Powtarzający w bezsilności: „Muszę…”,

I nieświadomy, że można prawdziwiej

 

Przeżyć dzień, drugi w zupełnej prostocie,

Zwalniając tempa na krótką refleksję,

Przejść tunelami, co szeleszczą w złocie,

W ciszy, co która usuwa w nas presję…

 

Warto jest w biegu zatrzymać swe stopy,

Zdjąć z nich obuwie utrudzonych kroków,

Poczuć na skórze chłód porannej rosy

We mgle idącej wiernie przy nas z boku.

 

Warto pozwolić, by wiatr nas opływał

Jak turkusowe fale oceanu,

By poczuć lekkość jakby nas podrywał

Łupiną płatków kruchych tulipanów

 

Albo dmuchawcem, który się rozprasza

I leci w przestrzeń jak piórko niesiony…

Dusza aż krzyczy, krzykiem się doprasza,

By czas nie został głupio roztrwoniony.

 

Często więc w tyle zostawiam świat w pędzie,

Wraz z nim porzucam też cywilizację.

Nie dbam zupełnie, co z tym fantem będzie…

Siadam na ławce i chłonę wariacje

 

Szelestów, szumów, plusków, świstów, gwizdów,

Trzepotów skrzydeł i trzasków gałęzi…

Siedzę tonąca w słońca lamp i błysków,

Nie dbając o to, co kto o mnie twierdzi,

 

Bowiem bezcenny jest stan wyciszenia,

Którego nikt, nic w życiu nie zastąpi.

Zapadam wówczas w wymiary milczenia,

Co przyjemności zmysłom mym nie skąpi,

 

Spoglądam w nieba przezroczyste oczy,

Dostrzegam siebie bezwstydnie prawdziwą –

Doświadczam wtedy niezwykłej rozkoszy,

Czując się szczerze, naiwnie szczęśliwą.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



2 komentarze: