Mój dom się ze mną starzeje…
Mebli już nie czuć żywicą.
Szuflada w kredensie kruszeje.
Zawodzi wiatr okiennicą.
O szyby deszcz się rozpryska
I nad czymś w lamencie płacze,
A w kuchni kaflowej z ogniska
Iskra za iskrą w rytm skacze
I trzask drewna płomieniami
Pieszczotą rozsiewa ciszę.
Przeszłości, co drży wspomnieniami,
Kroki u progu już słyszę.
Na ścianach obrazy święte,
Zegar z leniwym wahadłem,
Bukiety ziół, co już przeschnięte…
I pachnie w domu zakwasem.
Lustra już też wypłowiały –
Słabo me widzą odbicie.
Zamki w drzwiach również przerdzewiały.
Zmurszało krzeseł obicie.
Pożółkłe zdjęcia na półkach
I kurz jak włos na mej skroni…
Za oknem wiruje jaskółka
I za czymś w pośpiechu goni.
Stopiły się z wosku świece,
Przy których leży różaniec,
I coraz wolniej bije serce,
Więc pewnie niebawem stanie.
Zanim to wkrótce nastąpi
Zaparzę sobie herbaty.
Za szybą liśćmi jesień siąpi,
Spłacając dług jak na raty.
Tuż obok na poduszeczce
Koronką przyozdobionej
Leży kocisko, które nie chce
Podziwiać pory zmęczonej
I tylko oddechem płoszy
Spokój, co przykucnął w kącie.
Zaszklone gasną moje oczy
Jak słońce już zachodzące.
Nad karniszami pajęczyn
Rozpięta wisi serweta.
Przede mną zaś zda się, że klęczy
Błogość w wełnianych skarpetach.
Jęczy pod stopą podłoga
Jakby kręgosłup ją bolał.
Masuje jej deski ma noga,
Co puchnie w krokach od kolan.
Zasiadam sobie przy kuchni,
Rozbijam drwa pogrzebaczem
I słyszę dźwięk jak kamień w studni…
A to wciąż deszcz cicho płacze.
W warkoczach czosnku, cebuli
Siedzę na stołku zgarbiona.
Chusta ramiona moje tuli.
Nie czuję się porzucona,
Bo dom się ze mną starzeje
I wiernie mi towarzyszy.
Świadomość ma w zgodzie kruszeje –
Odejdę w tym domu w ciszy,
Gdyż nie ma nic piękniejszego
Nad miejsce to wyjątkowe –
Schronienie życia doczesnego,
Co strzeże siwiutką głowę.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz