piątek, 26 października 2018

W GŁĄB SIEBIE


Iść przed siebie szpalerem drzew
Z baldachimem gałęzi nad głową,
Budząc liści jesiennych śpiew,
Zanurzając się w toń kolorową
Złoto krwistych, zastygłych fal,
Które kroki szelestem wzruszają,
Odpływając w bezkresną dal
Za myślami, co mnie wyprzedzają.

Stanąć w końcu na progu dni,
Wisząc ciałem nad nieba przepaścią
Niczym kontur wierzbowych pni,
Co się chylą nad rzeką z miłością,
Aby obmyć zmęczoną twarz
Kroplą deszczu, co w dłonie nabieram,
Z lotu ptaka zobaczyć świat,
Więc przez gwiazdy jak blask się przedzieram.

Ujrzeć wreszcie ocean słów,
Które szeptem mi dusza podkrada,
By usłyszeć nareszcie znów
Myśli dźwięk, co się ciszy spowiada,
Aby poznać, że właśnie ja
Stoję szczerze przed moim obliczem,
By uchwycić, co w duszy gra
I rozsiewa w noc trele słowicze.

I powrócić do domu w kąt,
W fotel wtulić się z kubkiem herbaty,
Mając w sobie wciąż żywy prąd
Zderzający swym nurtem dwa światy –
Tego, co jest dokoła mnie,
Z tym, co we mnie rozkwita, dojrzewa,
Migające na jawie, śnie
W mglistym szkicu ziemi oraz nieba.

Później wsłuchać się w własny głos,
Który echo przedrzeźnia refleksją,
Rozważaniem rozczesać włos,
Aby poczuć jak w sercu jest lekko,
Gdy świadomie poznaję stan
Tego, kim byłam, jestem w tej chwili,
Gdy bywam z sobą sam na sam
W zadumie, która szczęściem się pyli.

I tylko ja i ciepły koc,
Surfinie kwiatem kapiące z okien,
Wyblakły dzień i szklista noc
Patrząca na mnie srebrzystym okiem.
I tylko ja i moja myśl
Za balustradą lśniącego słońca…
Trzeba nam ruszać!, wspólnie iść,
By poznać siebie szczerze, do końca.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz